Minusy podkreślania drugorzędnych różnic
Drodzy bracia i siostry, jestem bardzo szczęśliwy mając okazję tu z wami rozmawiać. Na początku muszę oznajmić, że zawsze kiedy przemawiam, pragnę by słuchacze postrzegali siebie po prostu jako istoty ludzkie. Proszę nie myślcie o sobie w kategoriach „bycia Szwajcarem” lub „bycia Włochem czy Francuzem”… Na przykład mój tłumacz nie powinien teraz myśleć o sobie, że jest Francuzem! Ja również nie powinienem myśleć o sobie jako o Tybetańczyku. Co więcej, nie powinienem też myśleć, że jestem buddystą, ponieważ zazwyczaj w moich mowach głoszę, iż warunkiem prowadzenia szczęśliwego i bardziej wolnego od zamętu życia jest bycie ludzką istotą.
Każda z siedmiu miliardów istot ludzkich chce żyć szczęśliwie i każda ma wszelkie prawa do osiągnięcia tego celu. Jednak, jeśli będziemy akcentować drugorzędne różnice między nami, na przykład to, że ja jestem Tybetańczykiem, wtedy może się komuś wydać, że jestem bardziej pochłonięty sprawami Tybetu. Podobnie stwierdzenie: „jestem buddystą” z jednej strony stwarza poczucie bliskości z innymi buddystami, ale też automatycznie tworzy dystans wobec przedstawicieli innych religii.
Tego rodzaju pogląd jest naprawdę źródłem problemów. Był przyczyną ogromnej przemocy w przeszłości i jest nią nawet dziś w XXI wieku. Jednak nie będzie miejsca na przemoc, jeżeli będziemy postrzegać innych po prostu jako istoty ludzkie takie same, jak my. Wtedy nie będzie powodu, by się nawzajem zabijać. Kiedy zapominamy o jedności całej ludzkości, zaczynamy skupiać się na różnicach drugorzędnych. Myślimy wtedy w kategoriach „mój naród – ich naród” lub „moja religia – ich religia” i tworzymy różnice. Mamy większe względy dla „swoich” lub dla wyznawców „naszej religii” i wtedy nie dbamy o prawa innych, a nawet nie szanujemy ich życia. Takie podejście jest źródłem wielu obecnych problemów, które pojawiają się, gdy zwracamy zbyt wiele uwagi na drugorzędne różnice.
Jedynym lekarstwem na to jest logiczne myślenie o sobie na poziomie ludzkich istot bez tworzenia barier. Kiedy przemawiam i jednocześnie myślę o sobie jako o „tybetańskim buddyście” lub nawet uważam, że jestem „Jego Świątobliwością Dalaj Lamą”, moje podejście tworzy pewien dystans między mną a słuchaczami, co jest niemądre. Jeżeli naprawdę leży mi na sercu wasze dobro, to muszę do was mówić z pozycji zwykłego człowieka. Jesteśmy braćmi i siostrami. Jesteście takimi samymi ludźmi, jak ja. Na poziomach: mentalnym, emocjonalnym i fizycznym jesteśmy faktycznie tacy sami. Co ważniejsze, każdy z nas pragnie wieść szczęśliwe życie wolne od cierpienia. Jestem, taki jak wy i dlatego będziemy komunikować się na tym poziomie.
Świecka etyka
Wiara religijna jest właściwa tylko istotom ludzkim, podczas gdy świecka etyka związana jest raczej z uwarunkowaniami biologicznymi. Wiara rozwinęła się wśród ludzi, lecz nie jest ona na pewno czynnikiem biologicznym, zaś etyka obejmuje całą światową populację ludzi – całe siedem miliardów. Jak wspominałem, pośród tych siedmiu miliardów można wyróżnić miliard ludzi deklarujących brak wiary religijnej. To niewierzący. Kiedy jednak pomyślimy o tych sześciu miliardach rzekomo wierzących, jest wśród nich tak wielu ludzi zepsutych. Są skandale, wyzysk, korupcja, oszustwa, kłamstwa i groźby. Uważam, że powodem takiego stanu rzeczy jest brak prawdziwego przekonania o ważności zasad moralnych. A więc nawet religia jest używana w złym celu.
Chyba wspomniałem o tym wczoraj, a może nie, ale czasami naprawdę czuję, że religia uczy nas hipokryzji. Powtarzamy ładne słowa, takie jak „miłość i współczucie”, ale w rzeczywistości nie postępujemy zgodnie z tym, co głosimy. To powoduje wielką niesprawiedliwość. Religia naucza o dobrych rzeczach w pewien tradycyjny sposób, ale nie jest ona w stanie dotrzeć bezpośrednio do naszych serc. Powodem tego jest panujący wśród ludzi brak zasad etycznych, brak przekonania o wadze moralnej samodyscypliny. Bez względu na to czy ktoś jest osobą wierzącą, czy niewierzącą, wszyscy musimy zastanowić się nad tym, w jaki sposób należy ludzi uczyć o konieczności przestrzegania zasad moralnych. Jeżeli do etycznego podejścia dodamy jeszcze religię, możemy oczekiwać, że będzie to prawdziwa religia. Jak już wcześniej wspominałem, wszystkie religie mówią o tych samych podstawowych zasadach.
Bycie nieprzywiązanym do swojej dziedziny wiedzy
W ubiegłym stuleciu podczas wojen ludzie wzajemnie się zabijali, a obie strony jednocześnie modliły się do Boga. To trudne! Nawet dzisiaj spotykamy konflikty w imię religii, myślę że i teraz obie strony modlą się do Boga. Czasem powiadam żartem, że BÓG MA TU PROBLEM! Jaką ma On podjąć decyzję, skoro obie strony modlą się do Niego, prosząc o jakieś błogosławieństwo? To trudne.
Kiedyś w Argentynie brałem udział w dyskusji z naukowcami i przywódcami religijnymi, choć nie był to dialog ekumeniczny. Poznałem wtedy pewnego fizyka, o nazwisku Maturana, który był nauczycielem nieżyjącego już profesora Vareli. Spotkałem go raz w Szwajcarii, a potem w Argentynie i nigdy więcej. Podczas tamtego wykładu wspomniał on, że jako fizyk nie może sobie pozwolić na bycie przywiązanym do własnej dziedziny wiedzy. To było cudowne i mądre stwierdzenie, ważna dla mnie nauka.
Jestem buddystą, ale nie powinienem być przywiązany do buddyzmu. Przywiązanie jest negatywnym stanem emocjonalnym. Gdy rozwijasz w sobie przywiązanie, to twój światopogląd staje się stronniczy. Wtedy nie możesz postrzegać rzeczy obiektywnie.
Dlatego uważam, że ludzie uwikłani w konflikty religijne w większości przypadków faktycznie kierują się tylko względami lub interesami politycznymi i ekonomicznymi, a nie wiarą religijną.
Jeśli chodzi o fundamentalistów religijnych, uważam że są oni zbyt przywiązani do swojej religii i z tego powodu nie dostrzegają wartości innych tradycji duchowych.
Tak więc, stwierdzenie Maturany było dla mnie bardzo ważną wskazówką. Ponieważ miałem okazję spotkać wielu rozmaitych ludzi, naprawdę podziwiam inne tradycje religijne. Mam też oczywiście nadzieję, że sam nie jestem ani fundamentalistą, ani fanatykiem religijnym! Czasami wspominam moją wizytę w Lourdes (w sanktuarium maryjnym – przyp. tłum.) na południu Francji. Poszedłem tam jako pielgrzym i przed figurą Jezusa Chrystusa wypiłem nieco wody. Stałem przed tym posągiem i myślałem o milionach ludzi, którzy przez wieki odwiedzali to miejsce szukając pocieszenia. Słyszałem, że miały tam miejsce uzdrowienia chorych, spowodowane wiarą i pewnym błogosławieństwem. Zastanawiałem się nad tymi sprawami i wtedy poczułem głęboki szacunek dla chrześcijaństwa, i prawie popłynęły mi łzy. Innym razem coś dziwnego miało miejsce w Fatimie w Portugalii. W otoczeniu katolików i chrześcijan przeżyłem tam krótką sesję cichej medytacji przed niewielką figurą Maryi. Kiedy wszyscy odchodzili, ja się odwróciłem i zobaczyłem, że figura Maryi uśmiecha się do mnie. Spoglądałem raz za razem – z pewnością się do mnie uśmiechała! Poczułem, że Maryja rozumie i docenia moje nie-sekciarskie podejście. Gdybym jednak miał z Maryją spędzić więcej czasu na dyskusji filozoficznej, to może pojawiłyby się jakieś bardziej skomplikowane kwestie!
Tak czy inaczej, przywiązanie nawet do własnej wiary nie jest czymś dobrym. Czasami religia powoduje konflikty i podziały. To jest całkiem poważna sprawa. Religia ma być metodą rozwijania współczucia i umiejętności wybaczania, które są lekarstwami na gniew i nienawiść. Skoro jednak sama religia wywołuje nienawiść wobec innych wyznań, to jest tak jakby lekarstwo stało się przyczyną kolejnej choroby, zamiast leczyć. Co robić? Powodem pojawiania się tych pożałowania godnych rzeczy jest brak przekonania, co do wagi zasad moralnych. Sądzę, że potrzebujemy różnych metod i czynników, by z prawdziwym zaangażowaniem promować świecką etykę.
Sekularyzm i szacunek dla innych
Co do świeckiej etyki to znałem byłego wice-premiera Indii, pana Advani. Pewnego razu wspomniał, że podczas wywiadu dla telewizji kanadyjskiej, dziennikarz zapytał go o podstawę udanej praktyki demokracji w Indiach. Premier odpowiedział mu, że od tysięcy lat indyjską tradycją było zawsze traktowanie ludzi z szacunkiem, bez względu na ich poglądy czy opinie. Powiedział mi też, że ponad trzy tysiące lat temu w Indiach rozwinęła się szkoła filozofii nihilistycznej zwana czarwaką .Przedstawiciele innych tradycji indyjskiej filozofii krytykowali ich poglądy i potępiali ich idee, ale wyznawcy filozofii czarwaki mimo wszystko byli wciąż określani słowem „riszi”, co znaczy „mędrcy”. Widać więc, że pomimo niezgody czy gorących dyskusji, panował tam wzajemny szacunek. To znaczy, że my musimy również szanować niewierzących.
Wczoraj wspomniałem, że niektórzy spośród moich przyjaciół chrześcijan i muzułmanów mają pewne obawy związane ze słowem „świecki”. Myślę, że powodem tego jest tendencja do niszczenia religii, jaka pojawiła się podczas rewolucji francuskiej oraz bolszewickiej. Chcę tu jednak uczynić wyraźne rozróżnienie między religią a instytucją religijną. To są dwie różne rzeczy.
Jakże osoba rozsądna może sprzeciwiać się religii? Religia oznacza miłość i współczucie, a tych rzeczy nikt nie może krytykować. Jednak instytucje religijne to coś zupełnie innego. W czasach rewolucji francuskiej lub bolszewickiej klasa panująca naprawdę prześladowała i dręczyła masy prostych ludzi. Co więcej, klasa rządząca otrzymywała pełne wsparcie ze strony instytucji religijnych. Wobec tego logiczne było, że w walce z klasą panującą, ludzie również przeciwstawiali się instytucjom religijnym. Dzięki temu pojawiła się też pewna tendencja do negowania Boga czy religii.
Nawet dziś, jeżeli wewnątrz religijnych instytucji pojawi się jakiś wyzysk, musimy się temu zdecydowanie przeciwstawić. To dotyczy również społeczności buddyzmu tybetańskiego. Ja ze swej strony dwa lata temu położyłem kres istniejącej czterysta lat tradycji, zgodnie z którą każdy Dalaj Lama automatycznie stawał się, zarówno duchowym, jak i politycznym przywódcą Tybetańczyków. Zakończyłem to, z własnej woli, z dumą i z radością. Takie rzeczy faktycznie niszczą prawdziwą wartość religii czy Dharmy. Musimy więc wyraźnie oddzielić instytucje religijne od prawdziwych nauk i praktyk duchowych.
Zgodnie z indyjskim rozumieniem świeckości trzeba porzucić niechęć wobec religii i raczej wzbudzić szacunek wobec wszystkich religii oraz wobec ludzi niewierzących. Myślę, że to jest bardzo mądre. Jak moglibyśmy promować takie podejście? Poprzez głoszenie kazań? Nie. Może więc poprzez modlitwy? Też nie. Ale na pewno poprzez edukację – tak.
W ramach edukacji uczy się nas higieny osobistej, więc czemu nie nauczać higieny emocjonalnej czy psychicznej, prostej wiedzy o tym, jak zadbać o swoje zdrowie umysłowe? Nie ma tu potrzeby opowiadania o Bogu lub o przyszłych wcieleniach, o Buddzie czy o nirwanie. Wystarczy nauczać o tym, jak stać się szczęśliwą istotą ludzką, obdarzoną zdrowym umysłem. Szczęśliwa osoba tworzy szczęśliwą rodzinę, co z kolei stwarza szczęśliwe społeczeństwo. Wobec tego myślę, że potrzeba nam programu nauczania higieny emocjonalnej.
Higiena emocjonalna
Czym ona jest? Na początku trzeba zwrócić uwagę na czynniki mogące zniszczyć spokój naszego umysłu. Takie wpływy przypominają chorobę psychiczną, bo negatywne emocje nie tylko niszczą spokojny i zdrowy umysł, ale również uszkadzają umiejętność trafnej oceny rzeczywistości. To stwarza wiele problemów. Gdy jesteś pełen gniewu, wtedy nie możesz jasno postrzegać rzeczywistości i stajesz się stronniczy. Trudno jest postrzegać jasno rzeczywistość pod wpływem przywiązania czy żądzy. Takie stany umysłu są jak choroba psychiczna. Naturą naszego umysłu jest przytomna świadomość. Wobec tego każdy czynnik mentalny, który osłabia taką świadomą przejrzystość, jest czymś negatywnym.
Higiena emocjonalna jest wobec tego zmniejszeniem negatywnych emocji. Jest utrzymywaniem jasności i spokoju, co samo w sobie jest zdrowym umysłem. Aby tego dokonać musimy najpierw wzbudzić w sobie i rozwinąć zainteresowanie, idące w tym kierunku. Jeżeli nie ma zainteresowania, nie sposób ludzi zmusić, żeby coś robili. Żadne prawo ani konstytucja tego nie załatwi. To musi pochodzić z osobistego entuzjazmu, który pojawia się tylko wtedy, gdy docenia się wartość praktyki. Możemy nauczać tych wartości.
Odkrycia naukowe dotyczące umysłu i emocji
Teraz przyjrzyjmy się nauce. Dawniej nauka współczesna skupiała się na materii, dającej się mierzyć. Myślę jednak, że od końca XX wieku i teraz w wieku XXI coraz więcej naukowców szczerze przejawia zainteresowanie umysłem i emocjami. Powodem tego jest bardzo bliski związek między umysłem i emocjami a stanem zdrowia. Niektórzy naukowcy powiadają: : „zdrowy duch-zdrowe ciało”. Uczeni medycy potwierdzają, że ciągły strach, gniew i nienawiść zżerają nasz system immunologiczny. Bardziej współczujący stan umysłu podtrzymuje, a nawet wzmacnia nasze zdrowie fizyczne. Wyraźnie widać, iż ludzie, przepełnieni szczęściem, cieszą się też zdrowiem fizycznym.
Dostrzeganie pozytywnych stron w sytuacjach negatywnych
Jeśli chodzi o mnie, w wieku lat szesnastu musiałem przyjąć ogromną odpowiedzialność, a sytuacja stała się bardzo trudna. Potem straciłem ojczyznę w wieku lat dwudziestu czterech i większość życia przeżyłem jako uchodźca. W tym czasie w Tybecie ogromnie cierpiano i było masę problemów. Ludzie stamtąd spoglądali na mnie z nadzieją i ufnością, oczekując pomocy. Lecz byłem bezradny. Jednak mój spokój umysłu umożliwił mi przyglądanie się sytuacji z większym realizmem. Jak to ujął Śantidewa: jeżeli trudności można przezwyciężyć, to nie ma co się zamartwiać. A jeżeli sytuacja jest tak trudna, że nic się nie da zrobić, to też nie ma co się zbytnio zamartwiać. To jest podejście bardzo realistyczne i postępuję zgodnie z nim.
Ważne jest postrzeganie rzeczy w sposób bardziej realistyczny, a także pamiętanie, że wszystko jest relatywne. Bez względu na to, co się dzieje, zawsze będzie również jakiś skutek pozytywny. Ja musiałem zostać uchodźcą, jednak dzięki temu miałem możliwość spotykania wielu ludzi i poznawania różnych punktów widzenia. Spotykałem: żebraków, przywódców, uczonych wielu dziedzin, a także ludzi nastawionych antyreligijnie. Te spotkania okazały się bardzo cenne. Gdybym pozostał w Tybecie, to myślę, że moja wiedza byłaby o połowę mniejsza. Tak więc, mimo iż to była wielka tragedia, to jednak przyniosła ona mnóstwo nowych możliwości. Jeżeli popatrzymy na sytuacje z różnych punktów widzenia, wtedy nasze życie staje się prostsze. Może się zdarzyć coś złego, ale w tym również da się znaleźć pozytywne strony.
Mieszkańcy Tybetu w dawnych czasach byli nieco odizolowani od świata, lecz teraz ich sposób myślenia jest o wiele bardziej otwarty. Poprzez stulecia Tybetańczycy żyli jakby we śnie, ale teraz się przebudzili. To jest dobre! Tak więc, jeżeli spojrzymy na sytuację z rozmaitych punktów widzenia, można znaleźć jakieś dobre rzeczy. Taka postawa jest bardzo pomocna w kultywowaniu spokoju umysłu. Ostatnio wielu moich starych przyjaciół mówi mi, że moja twarz ciągle wygląda młodo i pytają, jaki jest sekret wiecznej młodości, który rzekomo znam. Zwykle mówię im, że osiem lub dziewięć godzin snu dobrze wpływa na spokój umysłu. Właściwie to jest tylko jeden z czynników. Prawdziwą korzyść przynosi nam wyciszony i spokojny umysł.
Spokój umysłu pomaga nawet przy rekonwalescencji po operacji chirurgicznej. Miałem poważny zabieg usunięcia woreczka żółciowego. Chirurg powiedział mi potem, że zwykle operacja trwa najwyżej dwadzieścia minut, ale mój przypadek był tak poważny, że potrzeba było prawie trzech godzin. Mój woreczek był powiększony dwukrotnie i było sporo ropy. Ale potem udało mi się wykurować w ciągu pięciu dni bez problemów. Tak więc spokojny umysł i optymistyczna postawa naprawdę pomagają w utrzymaniu zdrowego ciała. Jeżeli zaś czasami pojawiają się trudności, łatwiej będzie nam z nich wybrnąć. Spokój umysłu jest bardzo ważną przyczyną dobrego stanu zdrowia.
Piękno wewnętrzne kontra piękno zewnętrzne
Wspomnę tu również, pół żartem i trochę złośliwie, że pewne młode damy wydają całkiem sporo pieniędzy na kosmetyki. Niektóre panie nakładają na twarze różne kolory – niebieski, zielony i inne. To nie wygląda bardzo ładnie, ale one myślą że to jest niezwykle piękne! Wydaje mi się, że ludzie przywiązują większą wagę do zewnętrznego piękna. Podczas mojej publicznej mowy, niedawno, jedna młoda dama miała niebieskie włosy, to było bardzo niezwykłe. Więc oczywiście dokuczyłem jej mówiąc, że niebieskie włosy same w sobie nie są koniecznie czymś pięknym. Piękno zewnętrzne jest oczywiście ważne, ale czymś najważniejszym jest piękno wewnętrzne. Do tych pań, które wydają tyle pieniędzy na zewnętrzne piękno: proszę zwróćcie większą uwagę na wasze wewnętrzne piękno, które jest bardzo ważne!
Umysł i emocje jako przedmiot badań naukowych
Mówimy tu o odkryciach naukowych. Rzeczą o znaczeniu zasadniczym jest prawdziwy spokój umysłu. Podstawą spokoju umysłu jest pewność siebie i wewnętrzna siła pochodząca z praktykowania miłości i współczucia, wraz z szacunkiem dla innych i troską o ich dobro. To jest świecka etyka.
Od przedszkola po uniwersytet możemy uczyć się, czym jest umysł, jak działa i jak dawać sobie radę z emocjami. To jest bardzo szeroki temat. Istnieje wiele wyjaśnień, jak działają umysł i emocje i jaki jest ich wzajemny związek. Widać tu działanie prawa przyczyny i skutku, bo jeżeli coś się dzieje w jednej części umysłu, jednocześnie analogiczny proces ma miejsce gdzieindziej. Najpierw musimy poważnie rozważyć to w jaki sposób połączone są ze sobą umysł i mózg.
Ten bardzo obszerny temat jest wyzwaniem dla naukowców. W ciągu kilku ostatnich lat naukowcy w Ameryce prowadzili eksperymenty na tym polu i osiągnęli bardzo konkretne wyniki. W rezultacie tego, pojawiły się nowe programy edukacyjne, nauczające etyki świeckiej. Teraz mamy też nowe zadanie, polegające na stworzeniu projektu programu studiów świeckiej etyki opartej na zasadach sekularyzmu, który by pasował do świeckiej edukacji.
Publiczność tu zebrana, a szczególnie obecni tu myśliciele i pedagodzy, powinni więcej o tym myśleć i jak tylko pojawi się sposobność prowadzić dyskusje na ten temat. Obecnie istniejący system edukacyjny wydaje się nie mieć w programie lekcji na temat etyki jako nauki o moralności i dlatego większość ludzi w poszukiwaniu tych zasad zwraca się ku religii. To oczywiście jest dobre, ale są również ludzie, którzy nie interesują się religią i trudno im zaakceptować koncepcje religijne. Tu pojawia się trudność. Dlatego musimy znaleźć świecką drogę rozwoju, która będzie akceptowalna przez wszystkich.
Tu kończę, a teraz proszę o pytania.
Pytania
Pod koniec mowy Wasza Świątobliwość ogólnie odpowiedział na pytanie, jakie zamierzałem zadać, ale żeby dostać pełną odpowiedź, postawię je raz jeszcze, jeśli mogę. Jeśli chodzi o nauczanie świeckiej etyki w szkołach i na uniwersytetach, czy obecnie prowadzone są prace nad stworzeniem odpowiedniego program przy Twoim udziale? Jeśli tak, to czy macie wsparcie odpowiednich instytucji edukacyjnych lub finansowych?
W Indiach przy pomocy kilku uniwersytetów w Delhi zaczęliśmy już pracować nad planem zajęć, jak wspominałem. Mamy też działający Mind and Life Institute. W Ameryce poszczególni uczeni na własną rękę prowadzą edukację w oparciu o świecką etykę w takich miejscach, jak Wisconsin University, Emory University, Stanford University i tak dalej. Podobnie dzieje się w Europie. Chcemy wkrótce otworzyć instytut koło Delhi, prowadzimy przygotowania. Kiedy sformułujemy program studiów, może zaczniemy kształcić nauczycieli i coś się stanie. Może to będzie dobre, zobaczymy.
Wasza Świątobliwość, kocham tę planetę i wszystko, co ją tworzy: ziemię, rośliny i zwierzęta, i nas, fascynujących ludzi. Ale ci ludzie wciąż niszczą planetę, nawet w tak prosty sposób, jak poprzez używanie plastikowych butelek albo w większy i bardziej niebezpieczny, jakim jest wycinanie lasów. Wiem, że muszę mieć cierpliwość, gdy to widzę, lecz gdy patrzę na wymieranie istot żyjących, to czuję płynący z brzucha gniew i chcę walczyć. Moje pytanie brzmi: czy istnieje zdrowy gniew? Czy mogę walczyć, nie porzucając przy tym miłości?
Jak wspominałem, gniew łączy się z motywacją. Tak więc gniew, wynikający z przejęcia się losem ludzi lub przyrody to jedno, a gniew, wynikający z nienawiści, to coś zupełnie innego.
Mówiłeś o sześciu miliardach wierzących i może o miliardzie ateistów na tej planecie. Mam wrażenie, że istnieje jeszcze trzecia grupa ludzi, niezadowolonych z tradycyjnych religijnych instytucji, ale nie są też ateistami i szukają duchowości poza religią. Co byś im poradził?
Wiele lat temu w Sztokholmie spotkałem niewielką grupę ludzi. Raczej nie cenili istniejących już religii, ale poszukiwali innego rodzaju nowej duchowości. Są więc i tacy ludzie. Jednak zauważyłem, że to, co się nazywa „New Age”, czyli branie po trochu stąd i stamtąd, by stworzyć jakąś miksturę – nie jest bardzo dobre.
Myślę że nie trzeba dążyć wyłącznie do zaspokojenia potrzeb materialnych, ale próbować znaleźć głębsze wartości. Musimy analizować nasze życie i zrozumieć, że szczęście nie pochodzi wyłącznie z pewnego rodzaju zaspokojenia zmysłowego. Jeżeli gra muzyka to jesteś zadowolony, ale jeżeli muzyka przestanie grać to zadowolenie znika, prawda? Jeżeli zaś posiadasz w umyśle wielkie współczucie lub wiarę, to satysfakcja, pochodząca z takich uczuć jest o wiele trwalsza i głębsza.
Co Twoim zdaniem jest najważniejszą rzeczą w ludzkim życiu?
Zawsze powtarzam ludziom, że najważniejszą rzeczą jest wieść szczęśliwe życie. Aby jednak osiągnąć szczęście i radość nie można opierać się tylko na zmysłach i przeżyciach zmysłowych, ale raczej brać pod uwagę stan naszego umysłu. Powtórzę, tak jak zazwyczaj że musimy zwracać większą uwagę na wartości wewnętrzne. Dziękuję bardzo!