Ćwiczenie umysłu dla zakresu początkowego lam-rim

Zwrotki od 1 do 7

Korzystanie ze znajdowania się w jakimś świętym miejscu

Jak wyjaśniłem wczoraj, jesteśmy w bardzo szczególnym miejscu, w którym przejawił swoje oświecenie Budda i gdzie przebywały liczne inne oświecone istoty. Na przykład, tutaj w Bodh Gaji mieszkał Nagardżuna i jego dwóch duchowych synów, jak również wielu Tybetańczyków . Dawno temu, na przykład, przybył tu z Khamu Sandźje Jeszie i został opatem swego klasztoru. Przybywało tu również wielu innych z rozmaitych krain i z powodu inspiracji tego miejsca doznawali wielu wglądów. Jest to szczególna cecha tego świętego miejsca. Jeśli więc będąc tutaj również mamy silną, właściwą motywację i jeśli gorliwie się modlimy, to z wielką radosną wytrwałością i właściwą praktyką, również możemy zbudować tu dużo pozytywnej siły. 

Zwłaszcza wy, którzy przybyliście tutaj z Tybetu – choć warunki są tu tak bardzo trudne - powinniście w pełni skorzystać z przebywania w takim świętym miejscu, aby uzyskać wiele pozytywnej siły. Wszyscy tu obecni mamy ogromne szczęście. W takich czasach szalejącej na świecie ułudy oraz tak wielkiej ilości pożądania i nienawiści – sposobność podążania za podanymi przez Buddę naukami dotyczącymi współczucia, miłości itd. – jest czymś w najwyższym stopniu drogocennym. Chociaż na świecie jest tak wiele bogactwa, to nie ma sposobu, żeby wolność od śmierci, starości i innych podstawowych problemów kupić za pieniądze. Ponieważ cierpienie pojawia się od strony umysłu, to okoliczności zewnętrzne – takie jak bogactwo – nie mogą usunąć tego cierpienia umysłu. Bardzo ważne jest więc podążanie za metodami duchowych praktyk i jest to niezwykle wspaniałe, że spośród wszystkich rozmaitych tradycji tak bardzo interesujecie się buddyzmem. 

Popatrzmy na obecne pośród nas liczne osoby z Zachodu. Przybyły tu z powodu swojego szczerego zainteresowania buddyzmem. Medytują, recytują modlitwy, wykonują praktyki i mają sporą wiedzę. Ich zainteresowanie buddyzmem wynika z wielu przemyśleń na ten temat – przy pomocy logiki i rozumowania. Aby przyjąć nauki buddyjskie – przeanalizowały je najpierw. Oglądając ich przykład możemy widzieć, jak drogocenną i ważną sposobnością jest przebywanie w tak świętym miejscu, jak Bodh Gaja. Tutaj uprzytomniamy sobie wszystkie wspaniałe czyny, postępki i zalety Oświeconych.

Ponieważ przebywanie w takim świętym miejscu, sprzyjającym konstruktywnym zachowaniom i myślom jest naprawdę czymś bardzo rzadkim – powinniśmy starać się zbudować tutaj tak dużo pozytywnej siły, jak to tylko możliwe. Im więcej konstruktywnych rzeczy tutaj robimy, tym większa jest ta pozytywna siła, którą budujemy – większa, niż gdzie indziej – po prostu za sprawą przebywania w tym szczególnym miejscu. Czy to rozumiecie?

Praktyczne rady dla przybyszy z Tybetu

Kiedy tu przebywacie, to choć nie zabrania się sprzedawania różnych towarów, musicie jednak być uczciwi. Choć jest w porządku uzyskać jakiś dochód ze sprzedaży, to nie bądźcie chciwi ani nieuczciwi. Również kiedy okrążacie to święte miejsce, to nie plotkujcie ani nie oddawajcie się marzeniom – lecz bądźcie uważni i pełni szacunku. I nie rzucajcie wszędzie papierków ani nie chodźcie się wszędzie załatwiać. Zdaję sobie sprawę z tego, że czasem stojąc w kolejce do skorzystania z toalety musielibyście czekać godzinami, więc musicie pójść gdzieś indziej, lecz starajcie się, na ile to tylko możliwe, zachowywać czystość. Tybet jest krajem o chłodnym klimacie, natomiast tu w Indiach – na o wiele niższych wysokościach – panują odmienne warunki. Nie brudźcie więc wszędzie. Bądźcie uważni i odpowiedzialni. 

Bardzo dobrze jest również robić pokłony – czy to skłaniając się, czy kładąc się na ziemi – lecz róbcie to właściwie. Dłonie kładźcie płasko na ziemi zwrócone wnętrzem w dół. Ofiarujcie świece, róbcie podobne rzeczy. To coś bardzo dobrego, to jest wyśmienite. Odmawiajcie modlitwy, medytujcie i – nawet jeśli nie jest to z upunktowioną koncentracją – ustanawia to bardzo dobre odruchy. Rzeczą najważniejszą jest mieć czystą motywację. Musimy więc badać swój umysł i motywację w przypadku wszystkiego, co robimy. To jest bardzo ważne. Musimy na tyle, na ile tylko możliwe, osłabiać siłę własnych przeszkadzających emocji i postaw. 

Rozwinięcie postawy uważania innych za ważniejszych – a siebie za mniej ważnych – jest rzeczą najlepszą. To jest esencja mahajany. Posiadanie dobrego i ciepłego serca. Naprawdę chodzi o konstruktywne działania oraz ciepłe i miłujące serce. Jeśli podejmujemy na zewnątrz działania na rzecz Dharmy z powodu dumy, współzawodnictwa czy zazdrości – prowadzi to jedynie do powstania negatywnej siły karmicznej. Dlatego też to co robimy i dlaczego to robimy, jest ważne i ma kluczowe znaczenie. Musimy zawsze analizować i poprawiać własną motywację.

Ustanowienie motywacji

Znajdując się w takim świętym i szczególnym miejscu jak to, musimy starać się mieć motywację na tyle nastawioną na oświecenie, na ile to tylko możliwe. Zachowując w pamięci przykład Buddy, który właśnie tutaj rozwinął postanowienie bodhiczitty, powinniśmy starać się, na ile tylko możemy, naśladować go. Jeśli w miejscu takim jak to wzbudzamy w sobie pełne dobroci serce i wielką motywację, jest to bardzo pożyteczne. Czy to rozumiecie? 

Jak powiedziano w Angażowaniu się w działania bodhisattwy , starajmy się nigdy nie wpadać w gniew. Jak się tam wyjaśnia, nic tak bardzo nie niszczy pozytywnej siły, jak gniew. Starajmy się zatem nigdy nie tracić opanowania i nie wpadać w gniew wobec kogokolwiek. Starajmy się poskramiać i dyscyplinować własny umysł, aby nie być nieokrzesanym czy szorstkim w swoich zachowaniach. Zamiast zazdrościć innym ich czynów i osiągnięć – radujmy się z pozytywnej siły wszystkich tu obecnych. Recytujmy Siedmioczłonową modlitwę i myślmy dobrze o wszystkich jej punktach. Starajmy się budować tyle pozytywnej siły, ile tylko możemy. Rozumiecie? A jeśli zdołamy tutaj wspólnie nieco jej zbudować, to bardzo poprawi to życie każdego z nas, nieprawdaż? 

Ustanówmy więc teraz motywację bodhiczitty dla słuchania tych nauk. To jest Trzydzieści siedem praktyk bodhisattwy napisanych przez Togmeja Zangpo i dzielą się one na trzy części: wstęp, właściwe omówienie i zakończenie. Właściwe omówienie dzieli się na trzy poziomy motywacji – tak jak to wyjaśniono w Lam-rim , „Stopniowanej ścieżce”. Najpierw jest początkowy zakres motywacji.

Drogocenne ludzkie życie

(1) Praktyką bodhisattwy – w czasie, gdy osiągnęliśmy ten wspaniały okręt (ludzkiego odrodzenia) niosący wytchnienie i ozdoby, jakie trudno znaleźć – jest słuchać, rozmyślać i medytować niezachwianie dniem i nocą, aby uwolnić siebie i innych od oceanu samsary, co powraca nie dając się opanować.

Dharma jest systemem metod czynienia niespokojnego umysłu spokojnym, zaś nieposkromionego poskromionym. Wszyscy na równi pragniemy szczęśliwości a nie cierpienia i Dharma jest czymś, co właśnie to sprowadza. Ludzie jednak nie wiedzą, jak ją praktykować. Jeśli patrzymy na ludzkie ciało - to choć moglibyśmy myśleć o nim zaledwie pod kątem linii rodzinnej własnych rodziców – jeśli przyjrzymy się głębiej, dostrzeżemy, iż należy ono do kategorii posiadania wytchnienia i ubogaceń . Wytchnienie oznacza swobodę czy wolność do praktykowania Dharmy. Rzeczywiście mamy możność przybycia tutaj i praktykowania Dharmy, prawda? Nie jesteśmy głusi, nie brak nam rozmaitych zdolności, których brak uniemożliwiałby nam wysłuchiwanie tych nauk itd. Mamy wszystkie warunki sprzyjające praktykowaniu i nie ma tutaj niczego niesprzyjającego. Mamy, w rzeczy samej, osiem wytchnień i dziesięć czynników ubogacających. 

Na świecie rodzi się wielu ludzi, lecz niewielu z nich ma niezależność i wolność pozwalającą im praktykować Dharmę. Mamy więc wielkie szczęście posiadając tę rzadką sposobność. Są również dostępni na świecie duchowi nauczyciele podążający za przykładem Buddy i podtrzymujący jego działania. Korzystne skutki, których doświadczamy obecnie, wyniknęły z podobnych przyczyn z przeszłości. Innymi słowy, to obecne szczęśliwe położenie musi pochodzić z konstruktywnych przyczyn wytworzonych w przeszłości. Aby więc w przyszłości ponownie mieć podobne sposobności i podstawę do działania, musimy teraz budować w tym celu konstruktywne przyczyny. 

Jeśli działamy bez przywiązania, niechęci czy naiwności, to nietrudno będzie nam zbudować konstruktywne przyczyny dla drogocennego ludzkiego odrodzenia na przyszłość. Ale ponieważ, w gruncie rzeczy, niezwykle rzadko postępujemy w taki właśnie sposób – musimy skorzystać na tyle, na ile można, z dobrodziejstw obecnej sposobności. Nie wpadajmy nigdy w zniechęcenie ani nie czujmy się bezwartościowi. Starajmy się postępować na tyle konstruktywnie, na ile to możliwe. 

Konstruktywnego czy poskromionego umysłu nie da się kupić w sklepie, zasadzić na polu czy dostać z banku. On przychodzi z rzeczywistego praktykowania poskramiania własnego umysłu. Musimy praktykować, aby uzyskać doświadczenie medytacyjne oraz stabilne urzeczywistnienie. Dlatego musimy podążać za przykładem wielkich nauczycieli z przeszłości. 

W Tybecie najpierw pojawili się wielcy lamowie ningma, a potem byli Atiśa i linia kadam, lamowie z linii sakja oraz Marpa i Gampopa z linii kagju itd. Wszyscy oni pokonywali wielkie trudności i – podejmując olbrzymie wysiłki – stali się oświeceni. Tylko od nas zależy, czy pójdziemy za ich przykładem. Musimy przeanalizować siebie i zapytać „Jaki postęp w poskramianiu swojego umysłu zrobiłem w ciągu ostatnich pięciu lat, ostatnich dziesięciu lat, ostatnich piętnastu lat?” Jeśli zobaczymy, że rzeczywiście osiągnęliśmy pewną poprawę, to może to nas zachęcić. Nie wpadajmy w dumę czy coś podobnego – lecz jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że przez pięć czy dziesięć lat mogliśmy dokonać pewnego postępu – to nie będziemy się zniechęcać w jakichś krótszych okresach czasu.

Rzeczywistą praktyką jest wysłuchiwanie, przemyśliwanie i medytowanie nad naukami. Kiedy jednak wysłuchujemy nauk bądź je zgłębiamy, musimy zawsze sprawdzać swoją wobec nich postawę. Cokolwiek usłyszymy – powinniśmy niezwłocznie zastosować w praktyce. Przy praktykowaniu wysłuchiwania, przemyśliwania i medytowania nad naukami, nigdy nie powinno nam brakować żadnego z tych kroków ani nie powinny one być od siebie odrębne.

Sposobności najbardziej sprzyjające skorzystaniu z drogocennego ludzkiego życia

(2) Praktyką bodhisattwy – jest opuszczać ojczyznę, gdzie przywiązanie ku przyjaciołom rzuca nas jak woda, gniew wobec wrogów pali nas jak ogień, zaś naiwność sprawia, że zapominamy co przyjmować, a co porzucać, okrywając nas ciemnością.

Najlepiej jest opuścić ojczyznę. Jeśli jednak tego nie robimy czy nie możemy uczynić, powinniśmy unikać przywiązania bądź niechęci z jej powodu. Nie myślmy „To jest mój kraj, moja rodzina” – jak gdyby istniał jakiś możliwy do znalezienia, we wrodzony sposób istniejący kraj, do którego moglibyśmy żywić przywiązanie lub nienawidzić jego wrogów. Przywiązanie i niechęć sprowadzają destrukcyjne zachowania oraz tworzą wiele negatywnej siły i cierpienia. Te dwie wichrzycielskie siły są głównymi spośród wszystkich przeszkadzających, niepokojących emocji i postaw, i obie biorą się z nieświadomości (niewiedzy). 

Jeśli jednak opuścimy własną ojczyznę i udamy się do jakiegoś innego kraju oraz nawiążemy tam nowe przyjaźnie, a potem rozwiniemy nowe przywiązania i niechęci, to nie wystarczy. To nie będzie nic dobrego. Główną sprawą jest pozbycie się przywiązania i niechęci oraz zastąpienie ich postawą pragnienia dobra innych. Jeśli są ludzie, do których odczuwamy pociąg i przywiązanie, to wtedy jedynie niewielka zmiana w ich postępowaniu sprawia, że nagle zaczynamy ich nienawidzić. Jeśli jednak zamiast tego utrzymujemy postawę miłości i współczucia, by pomagać takim ludziom, to nawet jeśli zachowują się oni źle, nadal im życzymy, żeby byli szczęśliwi. Dlatego musimy zastąpić swoje przywiązanie postawą życzenia innym dobrze. 

Większość z nas tu obecnych opuściła swoje kraje, lecz nie ma w tym ani niczego wspaniałego, ani nadzwyczajnego, jeśli nadal utrzymujemy przywiązanie i niechęć. Powinniśmy obu ich się pozbyć.

(3) Praktyką bodhisattwy – poleganie na odosobnieniu, gdzie pozbywszy się szkodzących przedmiotów, stopniowo wytłumiamy przeszkadzające emocje i postawy, z braku przeszkód, konstruktywne praktyki zwiększają się same; przez oczyszczanie świadomośćci, pewność Dharmy wzrasta.

Jeśli jesteśmy daleko od tych, którzy nas niepokoją i nie mamy głowy pełnej gorączkowej pracy, to spontanicznie łatwiej zwracamy się ku działaniom konstruktywnym. Najbardziej pomaga zatem życie w odosobnieniu i ciszy. Żeby jednak móc medytować w samotności, potrzebujemy pełnej mocy pochodzącej z wysłuchania i przemyślenia nauk bez jakiegokolwiek przywiązania czy niechęci. 

Osiągnąwszy więc drogocenne ludzkie odrodzenie musimy wykorzystać je należycie i nie zaprzepaścić tej sposobności, gdyż ona nie potrwa wiecznie. Musimy zatem odwracać się od obsesyjnego troszczenia się głównie teraźniejszym życiem, jak mówi się w Trzech głównych aspektach ścieżek. Jeśli położymy nacisk na przyszłe żywoty, to sprawy pójdą dobrze również w tym życiu. Jeśli jednak cały nacisk kładziemy na obecne życie – wcale nie pomoże to przyszłym żywotom. Musimy więc odwracać się od zajmowania się wyłącznie sprawami obecnego życia i pracować nad poprawą przyszłych wcieleń. W tym celu musimy zastanawiać się nad nietrwałością.

Nietrwałość

(4) Praktyką bodhisattwy jest porzucanie trosk tyczących całkowicie tego właśnie żywota, w którym przyjaciele i krewni, będący od dawna razem, muszą rozstać się – idąc własnymi ścieżkami; porzucić trzeba z wysiłkiem zebrane dobra i bogactwa; a świadomość jak przybysz musi odejść z naszego ciała – swego gościnnego domu.

Jeśli popatrzymy na historię świata, to w trzech światach odradzania się pod wpływem wewnętrznego przymusu nikt nie żył wiecznie. Popatrzmy na wspaniałe miejsca z przeszłości – choćby Nalandę, gdzie rozkwitali Atiśa i inni. Teraz pozostały z niej same ruiny. To pomaga nam ukazywać nietrwałość. Popatrzmy na dawne zwyczaje itp. panujące w Tybecie. Te okoliczności już przeminęły – są nietrwałe i skończyły się. Za sto lat z pewnością nikt z nas tu obecnych nie będzie już żył. Nasze kontinua umysłu będące zaledwie świadomością i jasnością będą trwały – przeszłe i przyszłe żywoty istnieją na pewno. Lecz to, czego doświadczamy, nie przetrwa – bogactwo, pomyślność, wszystkie te rzeczy, jakie pojawiły się za sprawą przyczyn z przeszłych żywotów. Bez względu na to jak blisko jesteśmy z kimś – z rodziną itp. – wszyscy będziemy musieli się rozstać i pójść własnymi drogami. Kto zbudował pozytywną siłę – doświadczy szczęśliwości, kto jej nie zbudował – nie doświadczy. Ciągłość samego „ja” naklejanego na subtelną energię i świadomość trwa z pewnością, tak więc doświadczymy owoców czynów, które spełniamy obecnie. Dlatego też to, co robimy, jest sprawą kluczową. 

Kiedy umieramy, odchodzimy sami. Nawet Dalajlama, kiedy umiera, musi odejść sam. Kiedy umarł Mao Zedong, odszedł sam. Nie towarzyszyła mu ani jego żona Dziang Cing, ani masy jego zwolenników. Cała jego sława za życia wcale mu nie pomogła. Możemy widzieć, co dzieje się potem. Nawet tak wspaniały i wielki człowiek jak Mahatma Gandhi odszedł sam. Musiał zostawić swój podróżny kij, swoje sandały, swoje okulary w drucianej oprawce. Widzimy to na upamiętniającym go pomniku – niczego ze sobą nie zabrał. Zewnętrzne dobra materialne, przyjaciele, krewni – nic nie pomaga, nawet ciało, które otrzymujemy od swoich rodziców. Jak wyjaśnił to Gungtang Rinpocze – wszyscy musimy odejść sami. 

Popatrzmy na nas, Tybetańczyków, popatrzmy sami na siebie. Nawet będąc w takim trudnym położeniu, nadal jesteśmy ludźmi, zaś kiedy umrzemy – nie ma żadnej pewności, że będziemy znowu ludźmi. Jeśli nie dokonamy jakiegoś postępu teraz, kiedy jesteśmy ludźmi, to co zrobimy później, w następnym życiu jako nie ludzie? Obecnie, oczywiście, musimy jeść. Wyjąwszy wielkie istoty żyjące w oparciu o upunktowioną koncentrację, wszyscy musimy spożywać stałe pokarmy. Dlatego, oczywiście, musimy uprawiać żywność i robić rozmaite sprawy na rzecz obecnego życia. Lecz nie wolno pozwalać sobie, żeby stało się to całkowitą obsesją. Musimy poświęcać może 30% swojego czasu obecnemu życiu, zaś 70% przyszłym wcieleniom lub jeszcze lepiej 50\50. Główną sprawą jest to, żeby nie zajmować się wyłącznie obecnym życiem.

Waga posiadania właściwych przyjaciół

(5) Praktyką bodhisattwy – pozbywanie się niedobrych przyjaciół tych, z którymi wchodząc w zażyłość zbyt bliską, powiększamy tylko swe trzy trujące emocje – nasze uczynki słuchania, rozmyślania i medytowania słabną – zaś nasza miłość i współczucie obracają się w nicość.

Musimy wtedy myśleć głównie o swoich przyszłych żywotach, a żeby tak robić, potrzebujemy dobrych przyjaciół. Są oni ważni, ponieważ bardzo na nas wpływają. Nawet jeśli nasze wysłuchiwanie nauk i przemyśliwanie ich jest dość słabe, to przykład ze strony dobrych przyjaciół może bardzo na nas wpływać. 

Ważne jest, żeby mieć przyjaciół o takim samym usposobieniu, co my sami. Dlaczego? Ponieważ jak głosi ta zwrotka – źli czy zwodniczy przyjaciele mogą nas krzywdzić swoim towarzystwem – a więc musimy się od nich oddzielać. Lecz, oczywiście, oznacza to, że nadal powinniśmy żywić wobec nich miłość – pragnienie, żeby byli szczęśliwi, ale po prostu trzymamy się z dala od ich negatywnego wpływu.

(6) Praktyką bodhisattwy – miłować ponad własne ciało naszych godnych czci duchowych przewodników, którym gdy siebie powierzymy, nasze wady słabną, zaś naszych dobrych cech przybywa, jak rosnącego księżyca.

Jeśli mamy pozytywnie nastawionych przyjaciół i pozostajemy w dobrym towarzystwie guru czy przewodników duchowych, to mają oni na nas najlepszy wpływ. Oczywiście, potrzebujemy takiego guru, który nam odpowiada, lecz nawet jeśli taka osoba jest przyjemna dla naszego umysłu, to musi być w pełni wykształcona. My Tybetańczycy mamy tulku czyli inkarnowanych lamów o słynnych imionach, lecz muszą być oni w pełni wykształceni, gdyż w przeciwnym razie to nic nie znaczy. Musimy więc odłożyć na bok tytuł danej osoby jako tulku i sprawdzić jej osobiste przygotowanie. Jeśli jest w pełni wykształcona, tylko wtedy jest guru albo lamą. 

Wielu z tulku nie jest w gruncie rzeczy lamami. Nie mają żadnego przygotowania, choć mogą mieć wielkie posiadłości i bogactwa. Pieniądze, wielkie nazwisko i sława nie czynią nikogo lamą. Musimy więc sprawdzać rzeczywiste przygotowanie takiej osoby, co studiowała itd. Takie staranne przyjrzenie się ma najwyższą wagę. Podkreślał to Budda i to samo czynił Tsongkhapa. 

Niezwykle kluczowe znaczenie mają zdrowe związki pomiędzy uczniami a ich przewodnikami duchowymi. Jeśli guru są w pełni wykształceni, to możemy wtedy całkowicie im siebie powierzyć i wykonywać wszystko to, co nam nakazują, jak to było w przypadku Naropy i Tilopy. Jeśli Tilopa nakazał skoczyć, Naropa robił to bez najmniejszego wahania. Jeśli jednak nasi guru nie są tego samego poziomu co Tilopa, to nie wolno nam robić wszystkiego, co nam ktoś każe. Nie pójdziemy przecież i nie skoczymy ze szczytu tej stupy tylko dlatego, że jakiś głupiec nakaże nam tak zrobić, nieprawdaż? 

Głównym punktem dla nas nowicjuszy jest posiadanie mocnej podstawy czy fundamentu w postaci etycznej samodyscypliny – na czym możemy budować dalej. Sposób, w jaki praktykujemy, my Tybetańczycy, jest wyśmienity. Mamy podstawę dyscypliny etycznej, na której opiera się praktyka mahajany w postaci miłości i współczucia. Dalej, na samym szczycie, mamy praktykę tantry i dotyczy to wszystkich czterech jej klas. W gruncie rzeczy, my Tybetańczycy, jesteśmy jedynymi buddystami, którzy praktykują całą ścieżkę nauk Buddy i jest to w oparciu o praktykowanie tego wszystkiego przez jedną osobę. 

W Tajlandii, Mjanmarze i na Śri Lance, na przykład, mają jedynie część dotyczącą dyscypliny etycznej a brak im zarówno mahajany, jak i tantr. W Japonii, Korei oraz niektórych innych miejscach występuje mahajana i mają tantry, lecz jedynie pierwszych trzech klas: krija, czarja i joga tantrę. Nie mają nic z anuttarajoga tantry – czwartej klasy. W niektórych miejscach utrzymują pogląd pustki, lecz wyłącznie z systemu czittamatry lub należącego do madhjamaki systemu jogaczary-swatantriki – nie zaś pogląd prasangiki-madhjamaki. Niektóre miejsca wydają się posiadać mahajanę bez podstawy dyscypliny, zaś inne próbują nawet mieć tantrajanę, lecz przy braku pozostałych dwóch części. Jedynie u nas Tybetańczyków występuje pełna, całkowita ścieżka i praktyka ucieleśniana przez jedną osobę. I osobą tą powinien być każdy z nas.

Bezpieczny kierunek (schronienia)

(7) Praktyką bodhisattwy – branie bezpiecznego kierunku od Najwyższych Klejnotów, u których znajdując schronienie, przenigdy się nie zawiedziemy – bowiem kogóż mogą zbawić bogowie tego świata, skoro sami wciąż tkwią w więzieniu samsary?

To nas doprowadza do przyjęcia bezpiecznego kierunku albo schronienia, a kiedy tak czynimy, to musimy mieć w pamięci zalety Trzech Klejnotów. Po tybetańsku, słowem oznaczającym Buddę, jest Sandźje ( sangs-rgyas ). “Sang” oznacza usuwać wszystko to, czego należy się pozbyć, zaś “dźje” oznacza, urzeczywistnić i osiągnąć wszystkie zalety. Sanskryckie słowo “Dharma” oznacza utrzymywać, powstrzymywać kogoś od tego, co jest niesprzyjające. Innymi słowy, podążanie za Dharmą powstrzymuje nas od cierpienia. 

W rzeczy samej Klejnot Dharmy odnosi się do szlachetnych prawd – prawdy o prawdziwym ustaniu oraz prawdziwych umysłach ścieżki. Prawdziwe ustanie przejściowych splamień umysłu, ich rozpuszczenie się w czystej sferze pustki – to jest prawdziwe ustanie. Umysły ścieżki doznające niekonceptualnego, bezpośredniego poznania pustki są prawdziwymi umysłami ścieżki prowadzącymi do wyzwolenia i oświecenia. Te dwa są Klejnotem Dharmy. 

Klejnot Sanghi odnosi się do arjów czyli szlachetnych – tych, co niekonceptualnie, bezpośrednio poznają pustkę. To są więc Trzy Klejnoty albo bezpieczny kierunek. Budda jest jak lekarz, Dharma jest lekarstwem czy, dokładniej – ścieżka leczenia i stan bycia wyleczonym są jak prawdziwe umysły ścieżki i prawdziwe ustanie – zaś Sangha jest pomocnymi pielęgniarzami i pielęgniarkami. 

Wszyscy nie lubimy cierpienia, poczynając od najdrobniejszego poczucia niewygody, i pragniemy się od niego uwolnić. Stan usunięcia cierpienia oraz sposoby usuwania go na zawsze są jak Klejnot Dharmy. W tym procesie potrzebujemy nauczyciela i jest nim Klejnot Buddy, a także przyjaciół do pomocy – czym jest Klejnot Sanghi. Co więcej, musimy ufać w zdolność przedmiotu pokazującego nam bezpieczny kierunek do dania nam ochrony oraz, dodatkowo, musimy wzdragać się przed cierpieniem i pragnąć ulgi od niego. Czynniki te działają jako przyczyna przyjęcia we własnym życiu bezpiecznego kierunku czyli schronienia. 

Ponieważ Budda nauczał sposobów usuwania prawdziwych przyczyn prawdziwego cierpienia – sprowadzających prawdziwe jego ustanie – jest on godzien bycia przedmiotem bezpiecznego kierunku. Spotkaliśmy nauki takiego Buddy i musimy w związku z tym przyjąć ten bezpieczny kierunek w życiu. Jako bezpieczny kierunek obieramy przyszły, wynikowy stan osiągnięcia prawdziwego ustania całego własnego cierpienia oraz przyszłe osiągnięcie oświecenia. Obieramy również bezpieczny przyczynowy kierunek ofiarowany nam obecnie przez te Trzy Klejnoty, które doprowadzą nas do tego stanu. Dlatego proszę, żeby wszyscy z was przyjęli teraz ten bezpieczny kierunek w życiu. 

Top