Zdrowe relacje z nauczycielami duchowymi
Jest bardzo ważne, żeby uczeń zbadał i sprawdził lamę bardzo starannie, zanim będzie się u niego uczył. Nie idź tylko dlatego, że udzielana jest jakaś słynna nauka. Musisz bardzo uważnie sprawdzić tego lamę. W jednym z tekstów mówi się, że potrzeba około dwunastu lat, żeby nauczyciel i uczeń sprawdzili siebie nawzajem, żeby się przekonali, czy mogą ustanowić właściwy związek. Choć rzeczywiście tak jest, to jest to naprawdę bardzo długi czas i jest sporo minusów w tym, że trwa to tak bardzo długo.
Znamy przykład wielkiego mistrza szkoły sakja, którego zaproszono do Chin, aby nauczał cesarza. Cesarz sprawdzał go przez okres dziewięciu lat, zanim w końcu zdecydował się uczyć pod jego kierunkiem. Kiedy mistrz zapytał go: „Dlaczego czekałeś dziewięć lat, zanim poprosiłeś o nauki”?, cesarz odpowiedział: „Sprawdzałem cię przez cały ten czas”. Mistrz odparł: „Teraz ja poświęcę kolejne dziewięć lat na sprawdzanie ciebie”! Okazało się, że nigdy nie zdołał uczyć cesarza. Jeśli czeka się zbyt długo, może się tak wydarzyć.
Co do sposobu sprawdzania lamy w obecnych czasach, pierwszy punkt można określić dwoma pytaniami: Jakich uczuć doznałeś, kiedy pierwszy raz spotkałeś tego mistrza? Czy od razu doznałeś szczęśliwości w umyśle, czy nic się nie wydarzyło? Również, kiedy pierwszy raz usłyszałeś imię tego mistrza, to czy poczułeś się szczęśliwy, czy nie? Drugi punkt, to kiedy pierwszy raz udałeś się na spotkanie z danym mistrzem, czy on rzeczywiście był w tamtym miejscu, czy nie? Czasem, kiedy ludzie udają się, aby pierwszy raz spotkać się z mistrzem, jego nie ma w domu. To niezbyt pomyślny znak. Trzecim punktem jest słuchanie, co inni mówią o danym mistrzu duchowym i wysłuchiwanie różnych opinii. Choć trudno mistrzom duchowym mieć wszystkie właściwe kwalifikacje, to najważniejsze punkty wiążą się z posiadaniem bardzo ciepłego i dobrego serca, bardzo intensywnej miłującej troski o wszystkich oraz bycia uczciwym.
Jest bardzo ważne, żeby należycie zbadać mistrza duchowego czy lamę przed podjęciem nauki u niego. Nie wpadaj w podniecenie, kiedy słyszysz, że przyjeżdża jakiś lama i nie idź tam bez zastanowienia się. To jest całkowicie nieodpowiednie. Jeśli jednak już oddałeś się całym sercem jakiemuś mistrzowi duchowemu, nie jest to już odpowiedni czas na wątpliwości i sprawdzanie jego czy jej.
W przeszłości tłumacze i inni ludzie z Tybetu, tacy jak wielki tłumacz Marpa, pokonywali wiele ogromnych trudności, żeby zgromadzić złoto, by udawać się do Indii i spotykać mistrzów duchowych. Milarepa, który uczył się u Marpy, musiał zbudować własnymi rękami dziewięciopiętrową wieżę. Dźwigał kamienie na plecach i nabawił się strasznych ran. Doświadczał ogromnego bólu. Jednak nawet kiedy zbudował tę wieżę, Marpa nie dawał mu żadnych inicjacji czy nauk. Marpa miał innego ucznia imieniem Ngog Czoku Dordże (rNgog Chos-sku rdo-rje), który poprosił o inicjację Czakrasamwary. Mieszkał o dzień jazdy konno. Kiedy wieża została ukończona, żona Marpy, Dagmema (bDag-med-ma) urodziła syna imieniem Darma-dodej (Dar-ma mdo-sde). Świętując narodziny swego syna, jak również ukończenie dziewięciopiętrowej wieży przez Milarepę, Marpa wysłał wiadomość do Ngoga Czoku Dordże, że udzieli inicjacji Czakrasamwary i że ów musi na nią przyjechać.
Kiedy Ngog Czoku Dordże przybył, przywiózł ze sobą wszystko, co posiadał, jako ofiarę dla Marpy. Wśród swych dóbr miał kozę, która złamała nogę i nie mogła iść. Zostawił go więc. Marpa powiedział: „O co chodzi? Nie przyprowadziłeś tamtej kozy? Pokonałem straszliwe trudności, żeby udać się do Indii trzykrotnie dla otrzymania tych nauk i jest to bardzo drogocenna inicjacja. Musisz wrócić i przynieść tę kozę”. Kiedy Marpa udzielał inicjacji Czakrasamwary, żona Marpy, Dagmema, ulitowała się nad Milarepą i sprowadziła go, żeby otrzymał przekaz mocy. Marpa złapał wielki kij i przepędził Milarepę, łajając go i nie pozwolił mu otrzymać inicjacji. Żona Marpy jednak nie przestawała prosić męża, żeby ten pozwolił Milarepie zostać i otrzymać inicjację.
Marpa ostatecznie zgodził się udzielić inicjacji Milarepie z uwagi na współczucie dla swej żony. Powodem takich przeszkód napotykanych przez Milarepę było to, że Marpa osiągnął oświecenie dzięki pokonaniu ogromnych trudności, aby uczyć się u Naropy w Indiach, zaś Naropa przeszedł masę trudów i ciężarów, aby uczyć się u swego nauczyciela, Tilopy. Oświecenie nie przychodzi łatwo. Aby dojść do takich samych osiągnięć, Milarepa musiał również doświadczyć trudności.
Marpa powiedział: “Kiedy Milarepa mi usługuje, jestem zawsze bardzo gniewny i ostry wobec niego. Jednak na skutek służenia mi zdoła osiągnąć oświecenie właśnie w tym życiu. Już wykonał takie trudne zadania jak zbudowanie wieży”. Lecz Marpa ulitował się nad swoją żoną, która okazywała tak wiele współczucia dla Milarepy i pozwolił mu otrzymać inicjację. Po tej inicjacji Milarepa musiał odejść i wykonać ogromną ilość medytacji i praktyki, by osiągnąć oświecenie w tym właśnie życiu. Ale w oparciu o wierne służenie Marpie mógł osiągnąć oświecenie – lecz nawet wtedy musiał przejść trudy medytowania w jaskiniach.
Rzadkość sposobności do spotkania Dharmy
Jeśli zastosujemy wszystko to do obecnych czasów, to jest wiele wspaniałych krajów na świecie, gdzie nawet nie słyszy się słowa Dharma. Nie ma tam przedstawień ciała, mowy i umysłu Buddy nawet wielkości palca. A jeśli występują, to nie są traktowane jako święte przedmioty ani coś cennego. W tych krajach wszyscy zajmowali się staraniami, żeby sprawy szły dobrze w tym życiu i wszyscy wkładali całą swą energię we własne sprawy. W ten sposób ogłupiają samych siebie myśleniem, że jest to jedyna rzecz w życiu. Na tej podstawie chcieli osiągać wspaniały postęp materialny, budować drogi i robić rozmaite rzeczy. Bez względu na to, jak wspaniałe czynią wszystko, bez względu na skalę osiągniętego postępu materialnego, tworzy to jedynie coraz więcej problemów, nieszczęśliwości i niezadowolenia. Jest to coś, co wszyscy znacie. Sam Budda Siakjamuni urodził się w rodzinie królewskiej. Był synem króla i miał ogromne bogactwa. Dostrzegł, że to nie ma żadnej treści, więc porzucił to wszystko i dzięki swoim żmudnym wysiłkom osiągnął oświecenie.
Wszyscy również zauważyliście, że spędzanie całego życia wyłącznie na gonitwie za materialnymi przedmiotami szczęśliwości tego życia nie ma żadnej wielkiej treści czy znaczenia. Z tego powodu zwróciliście się ku sprawom duchowym Dharmy i sądzę, że jest to bardzo dobre. Co do tego, z czym wiążą się kwestie duchowe, są różne środki i praktyki niosące korzyść przyszłym wcieleniom i jeszcze dalej. Najlepszych metod osiągania tego nauczano najpierw w Indiach, a potem dotarły one do Tybetu.
Stało się tak, że w Tybecie warunki stały się nie do zniesienia i nie było już możliwe praktykowanie tam Dharmy. Czuliśmy, że nie warto było wieść życia bez praktyk duchowych Dharmy, więc opuściliśmy Tybet jako uchodźcy. Przybyliśmy do krajów takich jak ten i spotykamy tu ludzi takich jak wy, którzy bardzo się interesują Dharmą i sprawami duchowymi, a którzy nie znają języka tybetańskiego. To z powodu waszego wielkiego zainteresowania i silnych intencji praktykowania Dharmy objaśniamy wam ją najlepiej, jak potrafimy.
Jeśli weźmiemy mnie jako przykład, w Tybecie studiowałem głównie u lamów i mistrzów z tradycji gelug. Właściwie otrzymałem również nauki od rozmaitych lamów i mistrzów z tradycji sakja, kagju i ningma. Uczyłem się łącznie u 53 mistrzów duchowych. Zależy mi bardzo na tym, żeby ciągłość nauk Dharmy nie przerwała się i po prostu znikła. Was wszystkich tak bardzo interesuje studiowanie Dharmy. Dlatego staram się nauczać ludzi takich jak wy, próbując być dla nich pożytecznym.
Zobaczyliście, że nie ma żadnej wielkiej treści w zajmowaniu się wyłącznie sprawami tego życia. Wszystkich was interesuje nauczenie się tych środków praktyki duchowej, a nie znacie języka tybetańskiego. Jest to dla was bardzo trudne. Ja się mocno starzeję i jeśli nie będzie się nauczać Dharmy, to przestanie on być dostępna. Dlatego też nawet jeśli nie wiem wszystkiego w pełni, to starałem się objaśnić wam nauki sutr i tantr najlepiej, jak potrafię.
Bardzo możliwe, że macie wątpliwości. Słyszycie, że jest właściwe, żeby prosić o nauki, żeby ubiegać się o nie przez okres trzech lat. Wiecie o tym, że zwyczajowo prosi się wielokrotnie o inicjację, zanim zostanie rzeczywiście udzielona i że nie jest właściwe, żeby dawać ją zaraz po pierwszej prośbie. Moglibyśmy więc mieć wątpliwości, dlaczego nauk i inicjacji udziela się obecnie tak ochoczo. Ja rozpatruję to tak, że nie chciałbym, żeby te nauki i linie przekazu znikły. Ponieważ wy wszyscy bardzo interesujecie się praktykowaniem i macie silne intencje, zaś ja się starzeję, to zgadzam się udzielać nauk i inicjacji, kiedy ludzie o nie proszą, nie każąc im czekać przez długi czas. Czynię tak z myślą o pożytku dla innych.
Znaczenie Dharmy i trzech poziomów praktykowania Dharmy
Jakie jest znaczenie Dharmy? Dharma jest środkiem zapobiegawczym przynoszącym korzyści w przyszłych żywotach i dalej. Jakikolwiek wysiłek wkładasz w poprawę rzeczy w obecnym życiu – żeby mieć dobre jedzenie i picie oraz miły dom do mieszkania – nic z tego nie może być uważane za środek zapobiegawczy (za Dharmę). To nie są praktyki duchowe. Jeśli pragniesz, żeby sprawy układały się dla ciebie pomyślnie w tym życiu i dajesz jakiemuś urzędnikowi ofiarę w wysokości stu tysięcy guldenów w złocie, nie może to być uznane za środek zapobiegawczy. Twój sposób myślenia jest taki, że jak dasz sto tysięcy guldenów w złocie, to z powrotem otrzymasz milion. To jest robienie interesów, to nie jest praktyka duchowa. Jeśli zaś zrobisz choćby coś niewielkiego, jak danie kawałka chleba jakiemuś zwierzęciu z intencją, żeby to przyniosło ci szczęśliwość w przyszłych wcieleniach, to jest istotnie środek zapobiegawczy, to jest praktyka duchowa.
Jest wiele różnych poziomów i zakresów środków zapobiegawczych dla poprawy przyszłych żywotów i dalej. Jeśli podejmujesz środki zaradcze, aby być samemu szczęśliwym w przyszłych wcieleniach, jest to praktyka hinajany ze skromnym umysłem. Jeśli podejmujesz środki zaradcze, aby sprowadzić szczęśliwość dla wszystkich we wszystkich przyszłych żywotach, jest to praktyka mahajany z bezgranicznym umysłem. Najlepszą rzeczą jest więc zawsze pracować z ideą poprawy położenia i pomocy wszystkim istotom o ograniczonym umyśle, wszystkim czującym istotom.
Każdy ma odmienną ideę tego, jak być szczęśliwym i każdy ma inną metodę dążenia do osiągnięcia szczęśliwości. Podobnie, jest wiele różnych sposobów praktykowania na rzecz przyszłych żywotów. Wybierając je, konieczne jest praktykowanie ich w taki sposób, że życzy się szczęśliwości każdemu – wszystkim ograniczonym istotom bez wyjątku. Minimalny rodzaj motywacji, jaki powinno się mieć, jest ten kiedy nie chce się w przyszłych wcieleniach spaść w żaden niższy rodzaj odrodzenia. W tym celu uczysz się praktyk porzucania dziesięciu destrukcyjnych działań – dziesięciu nieszlachetnych działań. Ktoś nauczający Dharmy zacząłby od objaśnienia, jak unikać destrukcyjnych działań, aby uniknąć odrodzenia się w gorszych stanach.
Jest wiele różnych rodzajów praktyk duchowych i religii i wszystkie one mają za cel sprowadzenie szczęśliwości i złagodzenie bądź pozbycie się problemów, cierpienia i nieszczęśliwości. W buddyzmie wiąże się to z trzema głównymi metodami. Pierwszą z nich jest praktyka unikania dziesięciu destrukcyjnych działań, aby uniknąć odrodzenia się w jakimś gorszym stanie. Następnie jest wykonywanie trzech wyjątkowych sposobów ćwiczenia się, aby móc wydostać się z niekontrolowanie powtarzających się problemów – samsary. Trzecią metodą jest wykonywanie wszelkich rozmaitych praktyk dla osiągnięcia oświecenia po to, by móc przynosić pożytek wszystkim. To są owe trzy poziomy praktyki.
Osiąganie szczęśliwości
Kiedy nauczam Dharmy moją intencją jest przekazanie wam rozmaitych metod osiągania tych celów. Nie nauczam Dharmy w tradycji gelugpa z intencją uczynienia każdego zwolennikiem szkoły gelug. Nie nauczam nawet z taką intencją, żeby każdy stał się buddystą. To, co chcę wam objaśnić czy o czym opowiedzieć, ponieważ nie chcecie być nieszczęśliwi, to to, że wszystkie wasze problemy i cierpienia biorą się z negatywnego działania. A jeśli przestaniecie postępować negatywnie, to nie będziecie mieć więcej żadnych problemów czy cierpienia. Jeśli chcecie stać się szczęśliwi, musicie działać konstruktywnie. To mam wam do powiedzenia. Wszyscy są równi w tym, że każdy chce być szczęśliwy, a nikt nie chce być nieszczęśliwy i mieć problemy. Każdy chce możliwie największej szczęśliwości i to takiej, która potrwa wiecznie.
A co do zdolności sprowadzenia stanu szczęśliwości, który jest długotrwały, który będzie nieprzerwany i który jest najwyższym możliwym poziomem szczęśliwości, to daje się go sprowadzić wyłącznie poprzez osiągnięcie całkowicie oświeconego stanu Buddy. Osiągnięcie tego stanu oznacza uzyskanie całkowitej jasności umysłu i pełnego rozwoju oraz osiągnięcie najwyższego poziomu wszystkich potencjałów. Co do sposobu stania się Buddą o całkowicie jasnym umyśle i pełni rozwoju, metody dokonywania tego objaśnia się w naukach tantry. Są to ukryte środki ochrony umysłu. Co do rodzaju osoby, która mogłaby rzeczywiście wykonywać takie praktyki, to wszyscy mamy podstawę w postaci zdolności do wykonywania ich. Mamy tę podstawę obecnego ludzkiego życia.
Chociaż mamy tę podstawę ludzkiego umysłu i ciała, to najlepszym sposobem użycia jej do stania się oświeconym właśnie w tym życiu jest wykonywanie takiego rodzaju praktyki, jakiej oddawał się Milarepa. On całkowicie angażował się we wkładanie całej swej energii, z głębi swego serca, w pokonywanie wszelkich trudności niezbędnych dla stania się oświeconym. To dlatego, że nie chcemy przechodzić przez takie ogromne trudności, nie możemy całkowicie rozwinąć się i uzyskać jasnego umysłu w swoim życiu. Jeśli weźmiemy przykład Milarepy, to musiał on przechodzić przez olbrzymie trudności i wykonać ogromną ilość ciężkiej pracy, zanim otrzymał jakiekolwiek instrukcje czy nauki. Później w oparciu o praktykowanie tantry zdołał osiągnąć swój najwyższy potencjał i stać się Buddą w tym właśnie życiu. Wszyscy macie wielkie szczęście, ponieważ w istocie Jego Świątobliwość, całkowicie oświecona istota, był tutaj na Zachodzie. Udzielił wam inicjacji i mieliście szczęście takie inicjacje przyjąć. To, że mieliście tyle szczęścia, żeby je przyjąć, wskazuje, że mieliście szczęście być naczyniami odpowiednimi dla ich przyjęcia.
Uprzytomnianie sobie śmierci i nietrwałości
Jeśli zapytacie, od którego miejsca właściwie zaczynacie praktykę Dharmy, to pierwszym punktem jest, żeby nie dać się ogłupić angażowaniu się bez reszty w sprawy tego życia. Jeśli zapytacie, dlaczego dawaliśmy się ogłupiać do pracowania jedynie z rzeczami obecnego życia, to powód jest taki, że nie uprzytomnialiśmy sobie tego, że umrzemy. Nie uprzytomnialiśmy sobie śmierci czy nietrwałości, tego że żadna sytuacja w życiu nie pozostaje kiedykolwiek statyczna czy trwa zawsze. Po pierwsze, niezwykle ważne jest, żeby myśleć o tym i uprzytomniać sobie śmierć i nietrwałość.
Gdybyście mogli sprawić, że śmierć odejdzie, po prostu nie słuchając niczego na jej temat, ponieważ wam się ona nie podoba, byłoby to bardzo miłe. Lecz czy to się wam podoba, czy nie, śmierć przyjdzie do każdego. Kiedy się zjawi, to będziecie mieć wiele nieszczęśliwości, problemów i cierpienia. To tylko kwestia czasu i nie ma sposobu, żeby temu zapobiec. To, czemu można zapobiec, to cała nieszczęśliwość i cierpienie, kiedy śmierć rzeczywiście was dotyka. Jeśli trzymacie się praktyki starania się postępować na tyle konstruktywnie i pozytywnie, na ile to możliwe, oraz powstrzymywać się od dziesięciu negatywnych działań na tyle, na ile zdołacie, i przeżywacie swe życie w ten sposób, to starzejąc się będziecie stawać się coraz szczęśliwsi. Kiedy przyjdzie wam umrzeć, nie będziecie nieszczęśliwi i w strasznym stanie umysłu. To od tego miejsca zaczyna się cała praktyka Dharmy. Idąc dalej, są rozmaite metody związane z różnymi tematami praktyki z sutr oraz wiecznie trwałymi strumieniami praktyki bóstwa tantry (tantrami). W następnych wykładach wyjaśnię nieco kwestię różnic.
Jeśli chcecie medytować, budować pożyteczny nawyk umysłu, to pierwszą rzeczą, o której należy myśleć, jest to, że urodziwszy się nie możemy zrobić nic innego, jak tylko w końcu umrzeć. To jest naturalny skutek tego, że się urodziliśmy. Zbudujemy bardzo pożyteczny stan umysłu, jeśli to sobie uświadomimy i uprzytomnimy, że pewnego dnia umrzemy, oraz jeśli weźmiemy to na poważnie. Jeśli poważnie się nad tym zastanowimy, pojawi się myśl, że jeśli spędzimy cały swój czas tylko pracując nad gromadzeniem rozmaitych przedmiotów i rzeczy w tym życiu, to w czasie śmierci żadna z owych rzeczy nie będzie w jakimkolwiek stopniu pomocna. Pośród wszystkich tych przedmiotów, które nagromadzimy, nie ma niczego, co moglibyśmy ze sobą zabrać. Jest to coś, co budujemy jako silny nawyk umysłu.
Cenne ludzkie życie
Zbudujecie również bardzo dobry nawyk, jeśli staracie się radować tym, że macie obecnie tak cenne ludzkie życie. Powinniście myśleć, że jest to skutek wszystkich tych pozytywnych rzeczy, które zrobiliście w poprzednich wcieleniach. Powinniście radować się i czuć bardzo szczęśliwi z powodu tego, co robiliście w przeszłości, żeby stworzyć to drogocenne ludzkie życie. W oparciu o to ludzkie życie można podejmować wszystkie środki zaradcze Dharmy, które pozwolą nam odrodzić się w przyszłych żywotach w bardzo szczęśliwych stanach i warunkach. Możemy robić to teraz mając tę podstawę roboczą, którą mamy.
Najlepszą rzeczą, oczywiście, którą możemy zrobić, to osiągnąć swój najpełniejszy potencjał i stać się w pełni rozwiniętym Buddą o całkowicie jasnym umyśle jeszcze w tym życiu. Jest to coś, co możemy zrobić na podstawie tego cennego ludzkiego życia, które mamy obecnie. Dlatego jest bardzo ważne, żeby nauczyć się cenić swe cenne ludzkie życie i cieszyć się nim oraz odczuwać szczęśliwość z powodu wszystkich tych możliwości dokonywania postępu, jakie mamy. Medytujcie, rozmyślając o tym, że w oparciu o podstawę tego ludzkiego życia, jakie macie teraz, możecie rzeczywiście uniknąć spadku w gorsze stany odrodzenia w przyszłości. W ten sposób możecie właśnie zapobiec konieczności doświadczania ponownie niekontrolowanie powtarzających się problemów i nieszczęśliwości samsary. Możecie naprawdę osiągnąć swój najpełniejszy potencjał, osiągnąć stan oświecenia Buddy i móc nieść pożytek każdemu. Medytujecie najpierw starając się zbudować pożyteczny nawyk umysłu świadomego wszystkich tych możliwości i odczuwania szczęśliwości z ich powodu.
Czy to, co mówię, jest dla was pomocne? Czy wolelibyście, żebym nauczał w jakiś inny sposób? Jeśli wszyscy znacie już to wszystko, mógłbym objaśniać wam w inny sposób. Jeśli jednak uważacie, że jest to pożyteczne, to mogę dalej objaśniać to w ten sposób. Nawet jeśli już to wszystko znacie, jest bardzo ważne, żeby słyszeć i wysłuchiwać nauki ponownie. Możliwe, że wiecie już to wszystko i kiedy idziecie na nauki, to jesteście świadomi tego, że nauczyciel właśnie to objaśnia, a następnie tamto objaśni, a potem użyje tego przykładu. Lecz nawet jeśli są to dokładnie te same słowa, to uczeń może posiadać inne zrozumienie, jego poziom zrozumienia zmienia się. Kiedy słuchacie nauk, to nie słuchajcie tylko z ideą możliwości uzyskania informacji, lecz raczej potrzebne jest słuchanie ich po to, by zastosować w praktyce to, co się słyszy. To jest główna sprawa.
Niecelowość pracy wyłącznie nad osiągnięciami tylko w tym życiu
Jest to historia o Gesze Langri Tangpie (Glang-ri thang-pa). W całym swoim życiu zaśmiał się tylko trzy razy. W swym ofiarowaniu mandali miał bardzo duży kawałek turkusa. Kiedyś zobaczył pięć myszy. Jedna leżała na plecach z tym kamieniem na brzuchu, a pozostałe cztery myszy ciągnęły ją za sobą, każda trzymając jedną z jej nóg w pyszczku. Kiedy to zobaczył, roześmiał się. W końcu zdobywanie przedmiotów materialnych to żadne wielkie osiągnięcie. Nawet zwierzęta takie jak myszy mogą gromadzić rzeczy.
Drugi raz, kiedy ten wielki mistrz się roześmiał, miał miejsce wtedy, gdy zobaczył kogoś, kto miał zostać stracony następnego dnia, jak spędzał swój ostatni wieczór naprawiając własne buty. Trzeci raz zdarzył się wtedy, gdy zobaczył jakichś ludzi na łące zbierających kamienie do budowy pieca. Jeden z nich zobaczył coś wyglądającego na spory kamień porośnięty trawą i podszedł, żeby go wykopać z ziemi, a to się okazało być głową potwora leżącego na ziemi. Jak widzimy, nie jest wielkim cudem móc osiągać różne rzeczy w tym życiu. O wiele większym osiągnięciem jest stanie się osobą zainteresowaną praktykami duchowymi, które przyniosą korzyść w przyszłych wcieleniach i nawet dalej.
Kiedy mamy to drogocenne ludzkie życie, dzięki któremu możemy się interesować w taki sposób, powinniśmy czuć się bardzo szczęśliwi. Ogólnie, czujemy się bardzo szczęśliwi mając sto tysięcy guldenów w banku. Ale przy pomocy tych pieniędzy nie możemy zapobiec odrodzeniu się w jakimś gorszym stanie ani kupić sobie stanu oświecenia. W oparciu o to cenne ludzkie życie możemy rzeczywiście osiągnąć oświecony stan Buddy. Dlatego powinniśmy radować się z tego, co posiadamy. Najlepiej byłoby, oczywiście, pójść za przykładem wielkiego Milarepy i porzucić wszelkie zabieganie o sprawy tego życia, i poświęcić się bez reszty osiągnięciu oświecenia w tym właśnie życiu. Ale bardzo trudno wszystkim praktykującym Dharmę być takimi. Jeśli nie potrafimy postępować tak jak Milarepa i poświęcić całkowicie wszystkich spraw obecnego życia, to możemy przynajmniej mieć postawę nieangażowania się i troszczenia o rzeczy w tym życiu.
Możemy, na przykład starać się rozwinąć postawę, w której dostrzegamy całkowity brak treści w rozmaitych dobrach, które posiadamy, ponieważ kiedy umrzemy, nie będziemy ich już mieli. W pewnym sensie one już należą do innych ludzi. Jeśli myślimy w taki sposób, to nie czepiamy się tak kurczowo tego, co mamy. Używamy posiadanych zasobów do praktyki duchowej, jak choćby dawania ludziom, którzy potrzebują wsparcia.
Nawet jeśli mamy tę postawę nie angażowania się tak bardzo czy bycia porywanym przez sprawy tego życia, to jeśli skutkiem pozytywnych czynów w przeszłych wcieleniach urodziliśmy się w takich okolicznościach, w których mamy dobra materialne i bogactwo, to nie wyrzucamy ich po prostu i marnujemy. Drugą skrajnością byłoby czepianie się mocno tego, co mamy, nigdy nie mając chęci rozstać się z czymkolwiek. Jest to niebezpieczne, gdyż jeśli jesteśmy tak bardzo zaborczy i trzymamy się kurczowo tego, co mamy, to możemy odrodzić się jako czepiający się głodny duch. To są niektóre z aspektów do rozważenia, dotyczących zabierania się za praktykę duchową Dharmy.
To, że mieliśmy sposobność spotkania się z Jego Świątobliwością Dalajlamą, który jest rzeczywiście prawdziwym, oświeconym buddą, oraz to, że interesują nas sprawy duchowe, jest skutkiem wykonania ogromnej ilości pozytywnej pracy w poprzednich wcieleniach, co zbudowało ogromny pozytywny potencjał. Teraz w oparciu o to cenne ludzkie życie musimy bardzo mocno pracować nad osiągnięciem serca poświęconego bodhiczitcie i starać się osiągnąć oświecony stan buddy. Włożyliśmy w to już tak wiele ciężkiej prawy w przeszłych wcieleniach, żeby uzyskać to cenne ludzkie życie, że powinniśmy się zastanowić, czy chcielibyśmy musieć robić to od nowa. Teraz skoro zaszliśmy już tak daleko, musimy dojść do końca i rozwinąć owo poświęcone serce bodhiczitty oraz rzeczywiście osiągnąć oświecenie. Skoro w oparciu o to życie można osiągnąć oświecenie, ważne jest, żebyśmy nie zmarnowali swego życia.
Gdybyśmy mieli kawałek złota wielkości własnej ręki, to nie wyrzucilibyśmy go ot tak prostu. Gdybyśmy mieli wrzucić ten kawałek złota do rzeki, a potem modlić się o uzyskanie drugiego kawałka złota, bardzo trudno byłoby, żeby to życzenie się spełniło. Nie podejmowanie żadnej praktyki duchowej w tym życiu, marnowanie swego życia, a potem modlenie się, żeby uzyskać kolejne cenne ludzkie życie w przyszłości, jest dokładnie takie samo. Jeśli zapytacie: „Jakie są rozmaite rodzaje środków zapobiegawczych, których mogę użyć”?, to jest wiele rzeczy, które możecie zrobić. Pozwólcie mi objaśnić niektóre z nich.
Powstrzymywanie się od odbierania innym życia
Pierwsza sprawa dotyczy czynów ciała. Nie odbieraj życia żadnemu stworzeniu. Aby zabić kogoś rzeczywiście, spełnione muszą być cztery rzeczy. Podstawą aktu zabicia może być, na przykład owca. Intencja czy myśl wiąże się zarówno z motywacją, jak i rozpoznaniem. Można zabić z powodu trzech różnych rodzajów motywacji: z pożądania, z gniewu i nienawiści lub z niewiedzy. Przypadkiem zabicia z powodu pożądania jest przykład zabicia zwierzęcia z pożądania zjedzenia mięsa. Albo ogarnia nas gniew i nienawidzimy kogoś tak bardzo, że idziemy i zabijamy. Przypadek zabicia z naiwności czy niewiedzy wynikającej z wąskiego myślenia jest wtedy, gdy po prostu nie zdajemy sobie sprawy z tego co robimy. Są ludzie, którzy poświęcają wiele zwierząt po to, aby składać krwawe ofiary jakimś bogom; podobnie niektórzy, kiedy są chorzy, myślą, że jeśli poświęcą jakieś zwierzę, to to uleczy ich z choroby. Co do rozpoznawania, to jeśli mamy zamiar zabić owcę i są dwa zwierzęta, a jedno z nich jest kozą, zaś drugie owcą, to żeby ów czyn był pełny, musimy zabić owcę, nie kozę.
Co do rzeczywistego czynu związanego z zabiciem, niektórzy ludzie zabijają zwierzęta przez duszenie ich, nakładając coś na ich usta i nos, tak żeby nie mogły oddychać. Inni wkładają dłoń i wyrywają im wnętrzności. Są jeszcze inni, którzy podrzynają gardła zwierzętom. Żeby czyn zabicia owcy był rzeczywiście dopełniony, musi ona stracić życie, jej życie musi ustać.
Są cztery rodzaje skutków. Pierwszym rodzajem, jaki następuje, jest dojrzały skutek. Dojrzałym skutkiem zabicia jest odrodzenie się, albo jako istota piekielna, albo jako duch lub zwierzę. Nawet jeśli to odrodzenie się skończy i odrodzimy się znów jako istota ludzka, to skutki tamtego poprzedniego czynu nadal się nie zakończą. Są dalsze skutki podobne do ich przyczyny pod względem tego, czego doświadczamy. Skutkiem skrócenia i odebrania życia komuś innego samemu będzie miało się bardzo krótkie życie wypełnione chorobami. Jest również skutek podobny do swej przyczyny w postaci instynktownego zachowania się. Skutkiem zabicia, kiedy odrodzimy się jako istota ludzka, już od dziecka będziemy kimś bardzo sadystycznym, zawsze czerpiącym przyjemność z zabijania stworzeń. Następnie jest skutek całościowy, który wiąże się z zabiciem całego obszaru lub grupy ludzi. W rejonie, w którym się urodziliśmy, wszystko ma wtedy bardzo niewielkie możliwości podtrzymywania życia. Pożywienie jest bardzo kiepskie i słabe, lekarstwa nie są bardzo skuteczne czy silne itd.
Jeśli widzi się wszystkie te wady i minusy płynące z zabijania, skutkiem tego podejmuje się decyzję, żeby nie zabijać, to wtedy powstrzymywanie się od zabijania jest działaniem konstruktywnym. Skutkiem konstruktywnego, pozytywnego działania jest odrodzenie się jako człowiek lub bóg. Skutkiem odpowiadającym swej przyczynie w tym, czego doświadczamy, jest to, że odrodziwszy się jako człowiek, będzie się samemu miało długie życie i dobre zdrowie, wolne od chorób. Ponieważ każdy pragnie długiego życia i wolności od chorób, zaś nikt nie chce umierać młodo i doświadczać chorób, tym, co to sprowadza jest zawsze powstrzymywanie się od zabijania. Skutkiem odpowiadającym swej przyczynie w zachowaniach byłoby, że od dziecka przerażałoby nas zabijanie. Nie zabijalibyśmy nigdy i budziłaby w nas odrazę sama myśl o jedzeniu mięsa. Skutkiem całościowym byłoby, że w regionie, w którym się rodzimy, jedzenie jest bardzo bogate i pożywne a lekarstwa są mocne i skuteczne. Jeśli samo powstrzymywanie się od zabijania ma takie liczne pozytywne skutki jak te, to jeśli czynnie przyrzeknie się, że nigdy nie będzie się już zabijać, będzie to przynosiło skutki nieprzerwanie, nawet kiedy będziemy spać. Będzie to przez cały czas konstruktywnym działaniem.
Budda Siakjamuni miał licznych wspaniałych uczniów – wspaniałych wysłuchujących nauki, śrawaków – a każdy z nich miał jakąś specjalność. Specjalnością niektórych były cudowne moce, innych mądrość, itd. Wysoce urzeczywistniony arja Katjajana (Ka-tya’i bu) miał specjalność w postaci zdolności do poskramiania umysłów ludzi na niecywilizowanych obszarach granicznych. Pewnego razu, kiedy Katjajana żebrał o datki, trafił do domu rzeźnika. Objaśnił wszystkie minusy i wady płynące z uboju zwierząt i ów rzeźnik powiedział mu: „Nie mogę przyrzec, że przestanę zarzynać zwierzęta za dnia, lecz obiecam nigdy nie zabijać zwierząt w nocy”. I tak uczynił.
Nieco później była inna wysoce urzeczywistniona osoba imieniem Sangharakszita (dGe-’dun ’tsho). W tamtych czasach było wielu ludzi, którzy wyprawiali się na ocean w poszukiwaniu wielkich skarbów. Nie mieli takich wspaniałych statków, jakie mamy dzisiaj. Mieli tylko żaglowce. Zwyczajem było zapraszać osobę duchowną do pełnienia funkcji kapelana na statku i zaprosili właśnie ową wysoce urzeczywistnioną osobę – Sangharakszitę. Zagubili drogę i wylądowali na jakimś obcym, odległym lądzie. Sangharakszita udał się w głąb lądu i dotarł do bardzo pięknego domostwa. Nocą wszystko było piękne. Było mnóstwo jedzenia i picia i wszystko było niezwykle wygodne. Właściciel domu powiedział: „Proszę tu nie zostawać, kiedy słońce wzejdzie rano”. Wyjaśnił, że za dnia, kiedy tylko wzejdzie słońce, przychodzą zwierzęta. Wszystkie rzucają się na niego. Niektóre gryzą, niektóre kopią, a inne bodą rogami. Jest to po prostu przerażające. Ale nocą, gdy tylko zajdzie słońce, nastaje spokój i cisza. „Odejdź więc, proszę, kiedy wzejdzie słońce, lecz wróć znów, gdy tylko się ściemni”.
Później Sangharakszita powrócił i spotkał się z Buddą Siakjamunim i opowiedział mu, co zobaczył. Budda objaśnił, że owa osoba w tamtym domostwie to odrodzony rzeźnik, który ślubował nie zabijać nocą, lecz nadal zabijał za dnia. Z powodu nie zabijania nocą nocami było bardzo miło. Ponieważ jednak nadal zabijał zwierzęta za dnia, zwierzęta zawsze go atakowały.
Jeśli chodzi o to, co się zabija, to budowany negatywny potencjał różni się w zależności od wielkości danego stworzenia. O wiele gorsze jest zabicie człowieka niż owada. Jeśli zabije się arhata, całkowicie wyzwoloną istotę, lub zabije się własną matkę czy własnego ojca, znane to jest pod nazwą haniebnej zbrodni i jest najcięższym rodzajem zabijania, jakie można popełnić. Można, na przykład zabić malutką wesz. Pomimo tego, że jest to drobny niegodziwy czyn, to jeśli się ją dzisiaj zabije i nie przyzna, że jest to zły uczynek, i nie spróbuje się z niego oczyścić, to ów negatywny potencjał nawarstwia się i jutro będzie tak, jak gdyby zabiło się dwie wszy. Jeśli pozostawi się to przez kolejny dzień, to negatywny potencjał jest taki, jakby zabiło się cztery. To stale narasta w taki właśnie sposób, podwajając się z każdym dniem. Jeśli zostawi się to przez cały jeden rok, to negatywny potencjał z zabicia jednej małej wszy będzie bardzo wielki.
Skutkiem rozgniecenia owada w palcach jest odrodzenie się w krainie pozbawionej radości, w piekle, w którym ma się ogromne ciało i jest się miażdżonym pomiędzy dwiema wielkimi górami. Jest to coś spotykanego również w świecie ludzi. Są ludzie, którzy spadają ze skał i klifów i roztrzaskują się o skały w dole i są tacy na których zwalają się ich domy. Jest to skutek podobnego rodzaju działania polegającego na rozgnieceniu jakiegoś stworzenia w swoim poprzednim życiu. Jeśli rozważy się wszystkie te okropne rzeczy, jakie się dzieją, wszystkie owe wady i minusy wynikające z zabijania i przyrzeka się nie odbierać już nigdy życia żadnemu żywemu stworzeniu, jest to bardzo korzystne. Kiedy się idzie i widzi liczne owady na ziemi, trzeba starać się unikać chodzenia po nich. Jeśli idąc przypadkowo rozdepcze się jakiegoś małego owada, będąc jego nieświadomym, jest to niezamierzone. Nie jest to więc podobny rodzaj negatywnego czynu.
Jest bardzo ważne, żeby dostrzegać minusy wynikające z zabijania i przyrzec nie zabijać ponownie. Składając takie przyrzeczenie będzie można mieć długie życie oraz dobre zdrowie i być wolnym od chorób. Jeśli praktykuje się jako bodhisattwa, jako istota zaangażowana w osiągnięcie oświecenia, to ma się niezwykle szeroki i rozległy umysł i cel. Możemy przyjrzeć się przykładom poprzednich żywotów Buddy, kiedy on sam był takim bodhisattwą.
Kiedyś było na łodzi 500 pasażerów wiozących ze sobą wspaniałe skarby drogocennych pereł i innych kosztowności. Był pośród nich pewien przestępca imieniem Minag Dungdung (Mi-nag gDung-gdung). Budda był w owym czasie bardzo silnym wioślarzem. Ujrzał, że Minag zamierzał zamordować tych pozostałych 499 pasażerów, ukraść ich skarby i zawładnąć łodzią. Budda doznał wielkiego współczucia, jakie okropne byłoby to dla wszystkich ofiar. Mało tego, byłoby to okropne dla samego przestępcy, gdyż skutkiem zabicia 499 ludzi zbudowałby tak straszliwy negatywny potencjał, że odrodziłby się w niewiarygodnie złym położeniu. Jako zaangażowany bodhisattwa Budda dostrzegł, że jedyną rzeczą, jaka mogłaby pomóc, byłoby, gdyby on sam zabił Minaga Dungdunga. Gdyby tak zrobił, owych 499 ludzi nie straciłoby życia oraz zapobiegłby zgromadzeniu przez Minaga tak strasznego, negatywnego potencjału. Pomyślał: „Jeśli zabiję tego przestępcę, to zbuduję negatywny potencjał z zabicia jednej osoby, lecz to jest w porządku. Nieważne, że będę musiał doświadczyć z tego powodu wielkiego cierpienia i następstw. Warto ulżyć cierpieniu wszystkich innych, których to dotyczy”. Z tą odważną myślą zabił Minaga Dungdunga. Jeśli jest się bodhisattwą, to takie sytuacje wymagają zabicia. Jeśli jednak nie jest się samemu na takim poziomie, wtedy zabicie kogoś jest czymś całkowicie niewłaściwym.
Można zabić kogoś samemu lub spowodować, by jeszcze ktoś inny dokonał zabicia za nas, co również buduje dla nas bardzo negatywny potencjał. Właściwie jest to o wiele gorsze. Wytwarza podwójną ilość negatywnego potencjału, gdyż buduje nie tylko negatywny potencjał przywiedzenia kogoś do zabicia, lecz również ta druga osoba również stwarza negatywny potencjał dokonując tego właśnie czynu zamiast nas. Jeśli udajemy się na bitwę jako część armii 500 żołnierzy i mamy w umyśle silną emocję, że idziemy tam i wyrżniemy przeciwnika w pień, to nawet jeśli samemu nie zabije się nikogo, buduje się taki sam negatywny potencjał, jak gdyby osobiście zabiło się tyle samo ludzi, ilu zabiła owa armia. Nawet gdyby jeden spośród owych pięciuset miał zabić 1000 osób, to zbudowalibyśmy taki sam potencjał, jak gdybyśmy to my sami zabili 1000 ludzi.
Gdy jest się w grupie żołnierzy, występuje coś zwanego „ślubowanym niepowstrzymywaniem się”. Innymi słowy podejmuje się bardzo zdecydowane postanowienie o niepowstrzymywaniu się przed zabijaniem i niszczeniu wszystkiego, co się napotka. To buduje jeszcze większy negatywny potencjał. Jeśli ktoś ślubuje coś podobnego, to nie przestaje gromadzić negatywnego potencjału nawet podczas snu. Z drugiej zaś strony, nawet będąc z nazwy żołnierzem, jeśli nie ma się wcale zamiaru nikogo zabijać, to nie ma przewinienia. Jeśli więc nawet jest się żołnierzem, to jeśli zdaje się sprawę z tego, że zabijanie jest bardzo złą rzeczą, nie ma się takiego zamiaru i przyrzeka się nie czynić tego, nie ma tu żadnego przewinienia. Jeśli ktoś inny zamierza zabić wielką liczbę ludzi i nie ma innego sposobu powstrzymania go jak zabicie go, to wtedy dokonanie tego z czystą motywacją, jak w tamtym przykładzie z wcześniejszego życia Buddy, jest pozytywnym czynem, choć buduje negatywny potencjał zabijania.
To są niektóre z aspektów związanych z powstrzymywaniem się od zabijania. Jeśli przyrzeka się nie zabijać, będzie to bardzo pozytywne. Są czasem dokuczliwe owady takie jak komary, które mogłyby zarazić nas malarią itp. Są spreje i środki chemiczne, których można użyć do zabicia ich. Jeśli rozpylamy takie środki kiedy w domu nie ma owadów, aby zapobiec ich pojawieniu się, nie ma w tym niczego niewłaściwego. Jeśli jednak robi się to, kiedy w domu jest pełno owadów, wtedy jest się winnym zabijania. Jest wiele punktów praktyki dotyczących tego, jak powstrzymywać się od zabijania.
Powstrzymywanie się od kradzieży
Drugi punkt mówi, żeby nie być złodziejem, nie kraść. Związany z tym przedmiot, podstawa, musi być czymś należącym do kogoś innego. Motywacją może być pożądanie lub gniew. Jak opisaliśmy wcześniej, możemy kraść komuś z pożądania danego przedmiotu lub ponieważ jesteśmy na kogoś źli. Akt kradzieży dopełnia się, jeśli mamy postawę odczuwania, że teraz to, co wzięliśmy, jest nasze. Skutkami, jakie następują, jest odrodzenie się jako istota piekielna lub głodny duch. Nawet jeśli odradzamy się jako istota ludzka, to możemy odrodzić się jako nędzarz niemający niczego. Albo kiedykolwiek dostajemy coś, zawsze nam to kradną. To byłby skutek odpowiadający swej przyczynie pod względem tego, czego doświadczamy. Co do skutków odpowiadających swej przyczynie pod względem instynktownych zachowań, to są dzieci, które instynktownie chodzą i kradną, nawet jeśli odrodziły się w jakiejś bogatej rodzinie. Skutkiem całościowym byłoby odrodzenie się w jakimś bardzo biednym regionie lub kraju, gdzie nikt nie ma niczego. Skutkiem stałego powstrzymywania się od kradzieży jest z drugiej strony odrodzenie się jako ktoś bardzo bogaty w jakimś bardzo zamożnym kraju.
W tym miejscu mogę podać przykład z życia wielkiego Gesze Ben Gungjala (’Ban Gung-rgyal, ’Phen rKun-rgal), wielkiego bandyty z Penpo. Czy słyszeliście opowieści o jego życiu? Kto je słyszał? Od kogo je słyszeliście? Jeśli mi wybaczycie, to objaśnię je jeszcze raz tym, którzy ich wcześniej nie słyszeli. Opowiadam te historie, gdyż jest to bardzo pomocne dla waszego umysłu. Obrazuje to pewien wspaniały punkt i nie jest tylko jakąś bajeczką czy zmyśloną historyjką.
Ben Gungjal był notorycznym rabusiem. Mieszkał w domu na czterdziestu akrach ziemi, które uprawiał. Chodził również polować i zabijać zwierzęta i ryby oraz kraść. Kiedyś na wysokiej przełęczy w górach pomiędzy swoim domem a Lhasą spotkał podróżnego na koniu. Ów podróżny, nie rozpoznając swego rozmówcy, zapytał: „Nie ma tu gdzieś w pobliżu tego bandyty Ben Gungjala”? Kiedy Ben odpowiedział: „Ja jestem Ben Gungjal”, ów podróżny tak bardzo się przeraził, że aż zleciał z konia i spadł z góry. Ben tym się tak przejął, że samo usłyszenie jego imienia miało moc sprawienia, że ktoś spadł z góry, iż postanowił, że odtąd nigdy już nie będzie rabować.
Potem praktykował Dharmę. Starał się powstrzymywać od popełniania dziesięciu destrukcyjnych czynów, a zawsze postępować zgodnie z dziesięcioma konstruktywnymi. Za każdym razem kiedy zrobił coś konstruktywnego, rysował białą linię na kawałku skały. Jeśli zrobił coś negatywnego lub destrukcyjnego, rysował czarną linię. Z początku miewał bardzo niewiele białych znaków, a mnóstwo czarnych. Wreszcie zaczął miewać mniej czarnych znaków, a więcej białych. Pod wieczór, jeśli miał więcej czarnych znaków, brał prawą dłoń w lewą i mówił: „Ty królu bandytów z Pengpo! Jesteś kimś okropnym! W przeszłości byłeś okropnym złodziejem i nie przestajesz być okropną osobą!” Łajał siebie ostro. Jeśli miał więcej białych znaków pod koniec dnia, wtedy brał lewą dłoń w prawą, potrząsał nią i gratulował sobie. Zwracał się do siebie swoim imieniem Dharmy Tsultrim Gjalła („Ten co zwycięża samodyscypliną etyczną”) i mówił: „Teraz rzeczywiście stajesz się kimś pozytywnym”, i sobie gratulował.
W końcu stał się dość sławny jako wielki praktykujący Dharmę. Kiedyś ktoś zaprosił go do domu na posiłek. Gdy gospodyni wyszła na zewnątrz, on z powodu przemożnego nawyku kradzenia wsadził dłoń do koszyka, gdzie gospodyni trzymała herbatę i zaczął sobie ją nabierać. Przyłapawszy samego siebie złapał za swoją dłoń drugą dłonią i krzyknął: „Hej, mamo, chodź tu szybko, złapałem złodzieja”!
Innym razem został zaproszony z wieloma innymi praktykującymi Dharmę do czyjegoś domu, gdzie wszystkim podano jogurt. Siedział z tyłu i obserwował, jak gospodarz nalewa wielkie porcje jogurtu ludziom siedzącym z przodu. Zaczął się martwić i denerwować, że zanim do niego dojdzie, już nic nie zostanie. Siedział tam pełen negatywnych myśli, patrząc na rozlewanie jogurtu. Zanim ta osoba doszła do niego, zdał sobie sprawę z nastawienia swego umysłu, więc odwrócił swoją miskę dnem do góry i powiedział: „Nie, dziękuję, już zjadłem cały swój jogurt przypatrując się innym”.
Innym razem jego patronka miała przyjść z wizytą do jego domu. Wstał więc bardzo wcześnie tego ranka, posprzątał swój pokój bardzo starannie i ustawił piękny ołtarz z kwiatami i rozmaitymi kadzidłami. Potem usiadł i uczciwie zbadał swą motywację kryjącą się za tym, co właśnie zrobił. Zdał sobie sprawę z tego, że podjął całe te starania z ustawieniem pięknego ołtarza tylko dlatego, że przychodziła jego patronka i chciał zrobić na niej dobre wrażenie. Wyszedł więc na zewnątrz wziął garść popiołu i posypał nim wszystko. Stwierdził: „Przedtem, kiedy byłem złodziejem i ciężko pracowałem, często nie starczało jedzenia, żeby nakarmić moje usta. Teraz, kiedy stałem się praktykującym Dharmę, przychodzi tak wiele osób i daje mi ofiary, że nie starcza we mnie ust, żeby to jedzenie mogło trafić do środka”.
Jeśli zastanowić się nad wszystkimi tymi punktami, które obrazowało życie Gesze Ben Gungjala, daje to nam wiele do myślenia i wiele wskazówek, jak konkretnie należy praktykować. Nie można natychmiast powstrzymać się od bycia kimś negatywnym i postępującym bardzo destrukcyjnie. Trzeba podchodzić do tego stopniowo.
Jeśli praktykujemy jak najlepiej potrafimy, stajemy się bardziej pozytywną i konstruktywną osobą. Wtedy jak będziemy umierać, nie będziemy mieć jakichkolwiek problemów, nieszczęśliwości czy cierpienia. Każdy musi umrzeć. Nie jesteśmy jedyną osobą stającą przed takim położeniem. Jeśli umieramy po pracowaniu przez całe życie nad staniem się kimś lepszym, wtedy odczuwamy: “Nie żałuję, naprawdę, niczego z powodu życia, jakie wiodłem. Robiłem, co mogłem i pracowałem z całych sił, żeby być kimś pozytywnym”. Można wtedy odejść nie czując się okropnie. Byłoby to coś bardzo dobrego.
Powstrzymywanie się od niewłaściwych zachowań seksualnych
Omówiliśmy pierwsze dwa destrukcyjne czyny ciała. Trzecim rodzajem destrukcyjnego fizycznego działania jest niewłaściwe zachowanie seksualne. Przykładem jest żonaty mężczyzna biorący sobie inną kobietę za partnerkę seksualną. Skutkiem tego, jeśli odrodzimy się ponownie jako istota ludzka, żona będzie niewierna i będzie miała liczne romanse za naszymi plecami. Dalej, kiedy patrzymy na owady rodzące się w latrynach lub miejscach pełnych nieczystości, takie jak muchy i larwy, najczęściej jest to skutek nieodpowiedniego postępowania seksualnego.
Wielki urzeczywistniony Katjajana spotkał kiedyś kogoś, kto ciągle wdawał się w nieodpowiednie zachowania seksualne i romanse. Mężczyzna ten przyrzekł, że nie będzie niczego takiego robić za dnia, lecz oświadczył, że nie może powstrzymać się, ani przestać dogadzać sobie nocą. Ślubował więc, że po prostu przestanie tak robić za dnia. Później urzeczywistniony Sangharakszita natknął się na gospodarstwo domowe kogoś, kto był bardzo szczęśliwy za dnia, lecz nocą sytuacja stawała się okropna i nie do zniesienia. Miał straszne problemy. Sangharakszita zapytał o to Buddę, a Budda wyjaśnił, że był to skutek tego, że owa osoba przyrzekła nie wdawać się w nieodpowiednie zachowania seksualne za dnia, lecz nie powstrzymywała się od nich nocami.
Powstrzymywanie się od kłamstwa
Przechodząc do mowy: Jeśli kłamiemy i mówimy nieprawdę, to również buduje negatywny potencjał. Kłamstwem jest mówienie, na przykład że coś, co miało miejsce, nie miało miejsca lub mówienie, że ktoś czegoś nie ma, jeśli to ma, i na odwrót. Skutkiem kłamania byłoby stanie się podobnym do tych, których widzimy w obecnym życiu, których wszyscy okłamują – zawsze są oszukiwani i zwodzeni. Skutkiem powstrzymywania się od kłamania odradzamy się w kraju, w którym wszyscy są uczciwi i nikt nas nigdy nie oszukuje. Nikt nas nigdy nie okłamuje.
W czasach Buddy była osoba imieniem Kjeło Sude (sKye-bo bsu-bde). Skutkiem tego, że nigdy nie kłamał, za każdym razem, kiedy się roześmiał z jego ust wypadała perła. Wszyscy opowiadali mu żarty, starając się go rozśmieszyć, lecz on śmiał się rzadko. Któregoś dnia na dwór króla panującego w tym miejscu przybył mnich pompatycznie obnoszący się żółtymi mnisimi szatami i dzierżący mnisi kij. Król oprowadził go po pałacu. Dookoła leżało wiele kawałków złota, czasem w dużych stosach. Mnich posmarował koniec swego mnisiego kija miodem. Chodząc po pałacu stawiał swój kij na złotych monetach, a one przyklejały się do końca jego kija. Kiedy wyszedł na zewnątrz z pałacu, na jego mnisiej szacie osiadł jakiś paproch, jakieś ptasie piórko. Ów uznał, że nie wygląda z tym zbyt dobrze, więc zdjął go z szaty i zdmuchnął. Kjeło Sude ujrzał tego pompatycznego mnicha wychodzącego z pałacu ze złotymi monetami przyklejonymi do mnisiego kija, lecz zdejmującego białe piórko ze swej szaty i dmuchającego, żeby odleciało, ponieważ zależało mu na własnym wyglądzie, i zaśmiał się. Tylko podobne przypadki sprawiały, że Sude wybuchał śmiechem.
Królową tego kraju cechowała bardzo swobodna moralność w kwestiach seksu. Chodziła do komnaty w pałacu królewskim, gdzie przebywał koniuszy zajmujący się królewskimi rumakami. Któregoś dnia zrobiła coś, co nie spodobało się owemu służącemu i ją spoliczkował. Lecz królowa w ogóle się tym nie przejęła. Innym razem król zdjął pierścień z palca i w zabawie rzucił nim w królową. Pierścień lekko ją uderzył i ona rozpłakała się. Sude zobaczył to i wybuchnął śmiechem. Jeśli powstrzymujemy się od kłamania, możliwy jest również tego rodzaju skutek; za każdym razem, kiedy się roześmiejemy, z ust wypadnie nam perła. Podobne skutki mogą też się zdarzać.
Powstrzymywanie się od języka powodującego rozdźwięk
Skutki używania języka powodującego rozdźwięk są takie, jakie widzimy w niektórych rodzinach. Ich członkowie zawsze spierają się i kłócą się ze sobą, nie ma harmonii pomiędzy rodzicami a dziećmi. Jest to skutek używania języka powodującego rozdźwięk i mówienia rzeczy, które powodują oddalanie się ludzi od siebie. Podobnie, jeśli jesteśmy w miejscu, gdzie wszystko jest bardzo brutalne i trudne, gdzie krajobraz jest nierówny, a teren bardzo surowy, jest to również skutkiem języka powodującego rozdźwięk, Z kolei skutkiem powstrzymywania się od używania języka powodującego rozdźwięk jest odradzanie się w miejscu, które jest łagodne, bardzo płaskie i piękne, a samemu ma się bardzo harmonijne relacje ze wszystkimi.